Tusk uważa, że problemy Polski wymagają rozwiązania ponad podziałami partyjnymi. "Autostrady nie mają legitymacji partyjnych, a szpitale nie mają ideologii. Nie widzę tu pola do konfliktu, poza przesadnym temperamentem niektórych polityków" - mówi lider PO.

Reklama

Rozmowy na temat koalicji wielkiej szansy mają być czymś w rodzaju nowego okrągłego stołu. Oprócz podziału wpływów, liderzy czterech partii mają się przede wszystkim porozumieć w kwestii rozwiązywania palących problemów Polski. Chodzi głównie o problemy z przygotowaniem Euro 2012, budowę autostrad oraz uzdrowienie służby zdrowia.

Ale z planów szefa Platformy wyjdą raczej nici, bo zapytany o ofertę Tuska sekretarz generalny PiS, Joachim Brudziński, mówi dziennikowi.pl wprost: To podstęp.

"Tusk przygotowuje swoich wyborców na koalicję z postkomunistami. Po wyborach powie, że on proponował wielką współpracę, a PiS nie chciał. Ja mam tylko pytanie do Bartoszewskiego, Komorowskiego i Borusewicza, ludzi odwołujących się do solidarnościowych korzeni: jak wy przełkniecie tę żabę?" - komentuje Brudziński.

"Ale wymyślił! Wszystkim szczęki opadły i to na kilka godzin przed debatą. Myślę, że to wszystko z tego jodu, który jest w Gdańsku. To musi być przyczyna" - szydzi w rozmowie z dziennikiem.pl wiceszef PSL Jan Bury.

I dodaje: "A tak na poważnie, to nieudolna próba zaistnienia przed debatą, na której Tusk po prostu nie będzie obecny".





Zrozumienia nie znalazł też pomysł wielkiej koalicji u Wojciecha Olejniczaka. "Dobrze, że po dwóch latach Donald Tusk dojrzał i w końcu przyznał, że PO nie może sama rządzić. Ale o wielkich czy małych koalicjach decydować będziemy po wyborach" - mówi lider SLD.