Nowak od zawsze słynął z tropienia afer i niekonwencjonalnych protestów. Już w latach 90. zamieszkał w przyczepie campingowej przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Potem jako poseł stawał obok trybuny z transparentami lub w koszulce z napisem "Kaczyński... przestępcą?". W 2006 r. już jako były parlamentarzysta twierdził, że przeciwko "ekipie Kaczyńskiego" przeprowadził najdłuższą w historii głodówkę, która miała trwać 70 dni. Teraz szykuje się do kolejnego medialnego show. Protestem głodowym chce wymusić zmiany w... kodeksie karnym.

Reklama

Strajk ma się odbyć w celi, gdzie Nowak ma wkrótce trafić. Został bowiem skazany na grzywnę m.in. za pomówienie policjantów z Pińczowa, których oskarżył o wzięcie łapówki od jednego z kierowców. Sąd uznał, że Nowak złożył zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie, bo chciał, aby miejscowa policja czuła wobec niego respekt. Dostał wyrok. Podobnie jak karę za pomówienie byłej pracownicy zakładów Dolina Nidy S.A., której zarzucił spekulację akcjami.

30 kwietnia Nowak miał stawić się w Zakładzie Karnym w Pińczowie, gdzie czeka na niego miejsce w wieloosobowej celi. Ponieważ tego nie zrobił, grozi mu doprowadzenie przez policję. Ta jednak nie wie, gdzie go szukać. Nie jest nigdzie zameldowany i oficjalnie nigdzie nie pracuje. Jednak nasz reporter go odnalazł. W rozmowie Nowak twardo zapowiada, że przez cały pobyt w więzieniu nie będzie jadł i pił. "Zostałem skazany, gdyż świadkowie składali fałszywe zeznania" - twierdzi. Jego zdaniem w polskich sądach ludzie nie boją się kłamać, gdyż grożą za to zaledwie trzy lata więzienia. "Za fałszywe zeznania powinno się iść siedzieć na 15 lat" - tłumaczy przyczyny swojego ewentualnego protestu.