PIOTR GURSZTYN: Kto wygrałby teraz wybory na wsi?
ANDRZEJ LEPPER: PSL bardzo dużo traci, będąc w koalicji, bo nic nie robi dla wsi. Ceny środków produkcji rolnej idą w górę, a ceny płodów rolnych spadają. Dlatego wieś coraz chętniej spogląda w kierunku Samoobrony.

Reklama

I to Samoobrona wejdzie w próżnię po PSL?
Wieś głosuje na wszystkich - od Platformy po SLD - natomiast jakiejś szczególnej próżni po PSL nie ma. Bo oni nie wzięli głosów Samoobrony. PSL ma tyle samo posłów, ilu miało w 2005 r. Oni nie zwiększyli swojego poparcia na wsi. Ale tam jest bardzo wielu ludzi, którzy nie głosowali, i dużo takich, którzy zawiedli się i na Platformie, i na PiS.

Tylko dlaczego mieliby pana poprzeć? Ostatnia blokada nie była cudem, jeśli chodzi o frekwencję. W sondażach Samoobrony również nie widać.
Czy my mówiliśmy, że będą tysiące ludzi? Na blokadzie byli ludzie tylko z jednej gminy. Ale to będzie protest kroczący. Zainteresowanie tym jest bardzo duże. Ludzie dzwonią i pytają, czy i oni mają organizować blokady.

Ale nawet Danuta Hojarska śmiała się z tej ostatniej blokady i przypominała, że kiedyś było tak duże poparcie dla Samoobrony, że na takie protesty zjeżdżało po kilkaset traktorów.
Te traktory przyjeżdżały nie dla Hojarskiej, ale właśnie dla Samoobrony.

Tylko że dziś już nie przyjeżdżają.
Pierwsze blokady też były takie jak ta ostatnia. Teraz też jest początek - nowego wejścia Samoobrony.

Czy ludzie ze wsi nadal będą głosowali na partie uważane za chłopskie?
Tak, coraz bardziej. Wieś coraz bardziej przekonuje się, że nie jest tak, jak mówili ci, którzy byli hurraoptymistami z powodu wejścia Polski do Unii Europejskiej, i że warunki konkurowania z zachodnim rolnictwem nie są równe. Wieś będzie odwracać się od partii euroentuzjastycznych. Od PiS też, bo i Kaczyński krzyczał w Sejmie "Unia tak".

Dlaczego rolnicy mają odwrócić się od kogoś, kto daje dopłaty i stwarza wielki rynek zbytu?
Dzisiaj dopłaty nie wyrównują tego, co rolnicy muszą dołożyć do kosztów produkcji. A dopłaty są nawet trzykrotnie niższe niż w państwach starej Unii. To polska wieś zaczyna rozumieć.

Reklama

Rosną ceny żywności, rolnicy na tym korzystają.
Cena trzody chlewnej spada. Z innymi produktami też nie jest za dobrze.

Czyli na całym świecie rosną ceny żywności, a Polska jest wyspą, gdzie wszystko jest odwrotnie?
Takich złych relacji cenowych między kosztami produkcji a ceną skupu jak w tym roku jeszcze w Polsce nie było. Nigdy.

W takim razie gdyby było aż tak źle, nikomu by się nie opłacało pracować w rolnictwie. A ceny gruntów rolnych bardzo szybko urosłyby w ciągu kilku ostatnich lat.
I tak ziemia jest tańsza niż w innych krajach Unii. Ceny na nią rosły, bo w poprzednich latach poprawiały się dochody rolników. Ale teraz jest bardzo źle.

Są też inne, jeszcze twardsze dane. Rolnicy zarabiają miesięcznie o 500 zł więcej niż średnia krajowa.
Niech ci, którzy to podali, pojadą wreszcie na wieś i sami sprawdzą w gospodarstwach rolnych, jak jest naprawdę. Ostatnio w SGGW w Warszawie była debata o sytuacji ekonomicznej rolnictwa. Profesorowie z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa mówili coś zupełnie innego.

Statystyki kłamią?
Tak. Nie wiem, jak oni liczą te dochody. Według jakich przeliczników? Nigdy nie było tak, że dochód rodziny rolniczej był wyższy niż średnia krajowa. Raz tylko było, jeszcze za starego ustroju, że rolnicy byli w lepszej sytuacji niż reszta ludności. Ale to było za czasów Stanisława Zięby [min. rolnictwa 1983 - 85 - red]. Wtedy był przelicznik 110 do 100 - na korzyść rolników. A teraz tylko 40 do 100. Więc nie wiem, skąd ktoś wziął takie dane.

Niezależnie od tego wielu rolników się wzbogaciło. No i po co im partie chłopskie? Będą głosować na formacje o szerszym profilu społecznym.
My taką formacją też jesteśmy. Nie jesteśmy ugrupowaniem klasowym. Więcej głosów dostaliśmy od innych grup społecznych niż od rolników.

Ale teraz występował pan w obronie wsi i rolnictwa. Czy nie jest jednak tak, że za najlepszych czasów Samoobrony rolnicy niezadowoleni ze swojej sytuacji organizowali się politycznie i robili blokady, a teraz, gdy dana produkcja jest nieopłacalna, to zachowują się rynkowo i po prostu zmieniają rodzaj produkcji?
Nie jest tak. Wystarczy porozmawiać z rolnikami, także tymi największymi. Odpowiedź będzie jedna: na polskiej wsi jest dramat.