"Czekamy na zapewnienie od premiera, że będzie nowelizowana ustawa o współpracy parlamentu z rządem w kwestiach UE" - tłumaczy Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS.

Reklama

O tym właśnie Gosiewski, razem ze swoim partyjnym kolegą Karolem Karskim, rozmawiał ze Zbigniewem Chlebowskim, szefem klubu PO. Jak dowiedział się dziennik.pl, politycy ustalili, że posłom PiS wystarczy publiczna deklaracja Donalda Tuska z trybuny sejmowej. Mówi się też, że w tym czasie na sali pojawi się prezydent.

Głosowanie nad ratyfikacją traktatu zaplanowano na rozpoczynającym sie dokładnie w południe jednodniowym, specjalnym posiedzeniu Sejmu. Z naszych informacji wynika, że PiS nie wprowadzi dyscypliny partyjnej. Ustna deklaracja Tuska nie jest bowiem wystarczająca dla grupy kilkunastu posłów PiS. To zagorzali przeciwnicy ratyfikacji traktatu w obecnej formie.

Ale nawet częściowe poparcie dokumentu z Lizbony przez PiS wystarczy PO do ratyfikacji. Koalicji brakuje bowiem tylko kilku głosów.

Wcześniej przedstawiciele klubów parlamentarnych rozmawiali o uchwale, która ma być odpowiedzią na wątpliwości PiS, co do tego, czy w przyszłości jakiś rząd nie będzie próbował wycofywać się z ustaleń traktatu.

"PiS zgłosił jedną poprawkę i jutro pełna treść uchwały powinna być gotowa" - powiedział dziennikowi.pl Chlebowski. O tym dokumencie nie podyskutowali jedynie przedstawiciele LiD. Po prostu nie byli tym zainteresowani i nie pojawili się w Sejmie.

Do ratyfikacji traktatu posłów PiS przekonywał też wczoraj prezydent, który zaprosił ich do pałacu prezydenckiego. Nie wiadomo jednak, co uzgodniono, bo politycy nie chcą mówić o tym spotkaniu.

Jek dowiedziało się Radio ZET, Senat zająłby się ratyfikacją traktatu lizbońskiego w środę.