Nerwy puściły wójtowi, gdy od dziennikarzy "Kroniki Beskidzkiej" dowiedział się, że minister Pitera będzie dążyła do wprowadzenia w jego gminie zarządu komisarycznego.

Reklama

"Julia Pitera może mnie w d... pocałować! Na temat tej pani krążą już różne dowcipy w warszawskich salonach politycznych. Wielu polityków z jej partii śmieje się z niej. Niech ta pani zajmie się lepiej czymś pożytecznym. Zupełnie nie rozumiem jej poczynań. Ja nigdy nie byłem karany, nie jestem i nie będę!" - mówi Mizia.

Jak jest naprawdę? Do końca nie wiadomo. Pitera utrzymuje, że wójt jest prawomocnie skazany i jego mandat powinien wygasnąć. Ale gdy do rejestru skazanych wystąpił przewodniczący rady gminy okazało się, że nazwisko Mizi w nim nie jest wpisane.

Sam wójt przyznaje, że miał proces o nienależnie przyznaną nagrodę, ale - jak twierdzi - nie skończył się on wyrokiem, bo sąd kazał mu tylko wpłacić 2,5 tysięcy złotych na cele dobroczynne.

Wójt wysłał do Julii Pitery pismo, w którym żąda przeprosin za szkalowanie. Będzie też się skarżył u premiera i nie wyklucza oddania sprawy do sądu.