Afera, jaka została wywołana wokół posłanki Staroń, rozeszła się po kościach. Jutro prezydium klubu PO nie ukarze Staroń - dowiedziało się Radio ZET.
Dowiedz się, co zarzucano posłance Staroń
Posłanka nie ma jednak dobrej opinii w partii. Nieoficjalnie wiadomo, że premier Tusk oznajmił swoim współpracownikom, że nie chce żadnych spotkań z posłanką.
Niecały miesiąc temu" Rzeczpospolita" napisała, że Staroń zarobiła kilkaset tysięcy złotych, bo ustawa, nad którą pracowała, pozwoliła jej się uwłaszczyć na lokalu.
Posłanka PO Lidia Staroń pozwała do sądu "Rzeczpospolitą" i jej dziennikarza Mariusza Kowalewskiego za tekst o tym, że wzbogaciła się dzięki noweli prawa spółdzielczego, nad którą pracowała. Staroń uważa, że tekst naruszył jej dobra osobiste.
"Cieszę się, że poseł Staroń dotrzymała słowa i nas pozwała. Wykażemy przed sądem prawdę. Podtrzymuję w całości to, co napisałem o poseł Staroń i jej wzbogaceniu się na ustawie, nad którą pracowała" - powiedział Mariusz Kowalewski, autor tekstu o Staroń.
Staroń od "Rzeczpospolitej" i jej dziennikarza domaga się przeprosin na łamach gazety i innych mediów, a także zapłaty w sumie 100 tys. zł na wskazane przez nią cele społeczne. Podkreśliła, że pozew skierowała, ponieważ nieskuteczne okazało się przedprocesowe wezwanie gazety do przeprosin.