Zdaniem kancelarii już 6 października prezydenccy ministrowie Piotr Kownacki i Mariusz Handzlik w osobistej rozmowie z Jean'em Davidem Levitte'em, doradcą ds. dyplomatycznych Sarkozy'ego zasygnalizowali, że "przełożenie wizyty państwowej w krajach Azji może być trudne". W spotkaniu brał także udział ambasador RP w Paryżu Tomasz Orłowski.
"Prezydenccy ministrowie zastrzegli, że nie jest pewne, czy uda się przełożyć terminy wizyty Lecha Kaczyńskiego w Japonii i Korei Południowej" - relacjonuje w rozmowie z DZIENNIKIEM.
Jednak proszący o zachowanie anonimowości francuscy dyplomaci podkreślają, że od tamtego czasu kancelaria Lecha Kaczyńskiego nie udzielała żadnych nowych informacji o możliwości spotkania, w tym także, że nie dojdzie ono do skutku. A to zostało zrozumiane w Pałacu Elizejskim jako oznaka, że sprawa idzie mimo wszystko w dobrym kierunku.
Dopiero w czwartek, już po publikacji w tej sprawie DZIENNIKA służby polskiego prezydenta poinformowały Ambasadę Francji w Warszawie, że do spotkania obu prezydentów ostatecznie nie dojdzie.
Dyplomatyczny afront nie zraził jednak Nicolasa Sarkozy'ego. "Jestem bardzo szczęśliwy, że jadę do Polski 6 grudnia. Tym bardziej, że będę tam świętował swoje imieniny. Mam nadzieję, że o tym nie zapomnicie" - żartował wczoraj w trakcie wspólnej konferencji z Dimitrijem Miedwiediewem na zakończenie szczytu UE - Rosja w Nicei.
Zdaniem francuskiego przywódcy spotkanie w Gdańsku "będzie okazją, by z premierem Polski poczynić postępy w sprawie pakietu klimatycznego". Jak podkreślił, przy tej okazji spotka się także z szefami rządów innych państw Europy Środkowej. "Jak widzicie mam bardzo napięty kalendarz" - podkreślił Sarkozy.