Były premier, który był gościem "Salonu Politycznego Trójki", twierdzi, że "demokracja zna rozwiązania, kiedy państwo nie może sprawnie funkcjonować dlatego, że najwyższe ośrodki władzy są w nieustannej kolizji, to nie ma innego wyjścia w demokracji jak wybór nowych władz".
Jego zdaniem, obecny spór na szczytach władzy jest już tak głęboki, że "ocieramy o zagrożenie bezpieczeństwa państwa". "Na razie można temu sekundować, bawić się, ludzie też tak odbierają, nikt się nie martwi o państwo, bo wiemy, że to są sprawy ambicji i osobistych karier. Natomiast mogą się zdarzyć sytuacje i łatwo je sobie wyobrazić, że trzeba błyskawicznie, w zgodzie, podjąć decyzje, bo jest katastrofa, bo jest coś, czego nie przewidywano, i wtedy brak dobrych relacji i zaufania pomiędzy różnymi ogniwami władzy w państwie jest groźny" - tłumaczył Oleksy.
Były premier broni PiS
Były premier nie chciał się wpypowiadać na temat awantury, jaka wybuchła po słowach Jarosława Kaczyńskiego dotyczących Stefana Niesiołowskiego. Podczas debaty sejmowej o odwołaniu marszałka Sejmu prezes PiS stwierdził, że w latach 70. Niesiołowski "sypał" swoich kolegów z organizacji "Ruch".
"W to się nie wdaję" - stwierdził, przypominając, że sam przez siedem lat walczył z niesłusznymi oskarżeniami. "Ja jestem trochę odmienny, ja wiem, że dziś cała linia podziału to jest <antypisizm> i wiem to z moich gron i z salonów różnego typu. Pogrążenie PiS jest celem numer jeden, jako wroga numer jeden Rzeczpospolitej" - stwierdził były premier.
Przyznał, że "nie do końca opowiada się za takim rozumieniem walki politycznej". "Przestrzegam przed tego typu motywacją, bo ona gubi, niszczy właściwy spór o sprawy Polski i jej przyszłości, bo wtedy celem staje się nie zmiana Polski, a staje się zgnębienie do końca przeciwnika" - ocenił Oleksy.