Barycki został wysłany na bezpłatny urlop do czasu wyjaśnienia sprawy. "Jeśli potwierdzą się stawiane mu zarzuty, straci pracę" - zapewnia minister Drzewiecki. Podkreślił, że z Baryckim nie wiążą go ani wyjątkowe więzy przyjaźni, ani zaufania. "Słabo go znam. Nie miałem z nim wielkiego kontaktu - podkreślił.
DZIENNIK napisał, że o szczególnej "działalności" Baryckiego huczy wśród samorządowców warmińsko-mazurskiego. Powód? Niemal dwa miesiące temu Barycki pojawił się w Szczytnie. Zamiast rozmawiać z samorządowcami o sporcie, naciskał na nich, żeby pomogli w interesach prywatnej, medycznej firmie Falck. To jedna z największych w kraju spółek zajmujących się ratownictwem.
Barycki, który na spotkaniach przedstawiał się jako "człowiek Platformy od spraw merytorycznych", był do niedawna doradcą prezesa Falcka. Jego żona zarządza w Falcku Medycyna oddziałami firmy.
DZIENNIK ustalił, czego domagał się Barycki: w rozmowie ze starostą żądał usunięcia dyrektora szpitala w Szczytnie, który przeszkadza w interesach firmy Falck. Nazwa medycznej spółki padła w jego rozmowie z wojewodą.
Barycki już nie wróci
"Ta sytuacja pokazuje, że brak jest politycznych mechanizmów weryfikujących ludzi, którzy znajdują się w otoczeniu wysokich urzędników państwowych. Barycki - nawet jeśli dla Falcka pracował społecznie - musi pamiętać, że jest członkiem partii, która rządzi, i że to co robi obciąża partię i jego zwierzchnika" - mówi DZIENNIKOWI minister odpowiedzialna za walkę z korupcją Julia Pitera.
Czy po urlopie Barcyki wróci na stanowisko w ministerstwie? „Bardzo wątpię” - mówi Pitera.