Robocza wersja raportu dotyczącego "głównych form zagrożeń korupcją z punktu widzenia ochrony bezpieczeństwa i politycznych interesów państwa" jest już przygotowana. "Nie chcemy ścigać korupcji tak jak CBA, chcemy się zająć rozwiązaniami instytucjonalnymi" - tłumaczy szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak.
Nie wszyscy jednak podzielają jego pomysł. Wyjątkowo krytycznie zareagowała już Julia Pitera, która odpowiada w rządzie za walkę z korupcją. Nie tylko ona jedna ma zastrzeżenia.
Urwał się z choinki
"Szefowi BBN chyba święta się pomyliły: przecież zbliża się Boże Narodzenie, a nie Prima Aprilis" - mówi DZIENNIKOWI Paweł Graś z PO. "Szef BBN, czyli polityk, ma rozliczać innych polityków? To absurd. Przecież od tego są wyborcy, którzy raz na cztery lata rozliczają polityków. Dla mnie to świąteczny pomysł, który urwał się z choinki. W tym BBN to się chyba strasznie nudzą" - dodał.
Pusty śmiech
Podobnego argumentu używa Eugeniusz Kłopotek z PSL. "Człowiek, który stoi na straży bezpieczeństwa narodowego, ma mnie rozliczać z przedwyborczych obietnic? Od tego są wyborcy" - mówi nam. "Chyba jakaś świąteczna atmosfera ogarnia ludzi, że wpadają na takie pomysły. Jak słyszę o takich rzeczach, to pusty śmiech mnie ogarnia" - dodaje.
I tylko PiS za
"To bardzo ciekawy pomysł, marzenie każdego wyborcy" - uważa poseł PiS Tadeusz Cymański. "Myślę, że takie rozliczenie powinno nastąpić pod koniec kadencji. Taka ocena moglaby pomóc wyborcom w wyborze swojego kandydata" - podkreślił. "Jeśli chodzi o walkę z korupcją, o bezpieczeństwo kraju, to dobrze, że zajmuje się tym szef BBN. Pomysł traktuję jako poważny i ważny dla życia politycznego" - dodał.