Palikot otrzymał zakaz na początku roku, po tym jak zasugerował w jednym wpisie, że prezydent ma problem z alkoholem. "Nie będzie nowych wpisów na jego blogu przynajmniej do końca kadencji - tak to rozumiem" - mówił w styczniu sam wicepremier Grzegorz Schetyna. Czyżby zakaz został zniesiony? Oficjalnie nie.

Reklama

Palikot bez uprzedzania polityków Platformy Obywatelskiej sam postanowił zdjąć z siebie karę. "Jestem człowiekiem niezależnym, nie rozmawiałem z władzami" - twierdzi Palikot. "Ale nie sądzę, żeby Zbyszek miał jakieś ale" - dodaje. I tu ma rację. "Jak zaczął to niech prowadzi. Byle nie pisał głupot" - macha ręką szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.

Na razie Palikot zaczął od wzruszającej opowieści o tym, jak to w środku płakał podczas uroczystości z okazji rocznicy przyznania Nobla Lechowi Wałęsie. I jak po tym płaczu poczuł się jak nowo narodzony. Ale na takich kawałkach z pewnością się nie skończy. Bo jak sam mówi, wrócił, by prowadzić w internecie walkę polityczną. "Żaden z polityków PO nie zajął mojego miejsca w sieci. Tymczasem inne partie wzmacniają swoje siły. Platforma nie może sobie pozwolić, by oddać pole, bo internet to ważne narzędzie walki politycznej" - tłumaczy Palikot. Nie ukrywa, że bezpośrednią przyczyną była zapowiedź Lecha Kaczyńskiego wytoczenia mu procesu cywilnego o zniesławienie i naruszenie dóbr osobistych.