Wiadomość o zwolnieniu Koteckiej pierwszy podał portal interia.pl. Zapytaliśmy o to prezesa Farfała. Przysłał SMS o treści: "Nie podjąłem decyzji o zwolnieniu Patrycji Koteckiej. To jedyny komentarz do całej sprawy".
"Patrycja Kotecka nie została zwolniona" - oświadczył także Daniel Jabłoński, p.o. rzecznika prasowego TVP.
"Gazeta Wyborcza" poinformowała na swojej stronie internetowej, że Farfał wezwał do siebie Kotecką już w piątek i wtedy ją zwolnił. "Niczego nie komentuję. A to, że kogoś wzywam, nie znaczy że zwalniam" - informuje jednak prezes TVP.
Na Woronicza huczy jednak, że informacja jest prawdziwa i decyzja o jej wyrzuceniu została podjęta. "Czekają jednak, aż Kotecka wróci z urlopu, który ma do końca tygodnia. To pewna informacja" - mówi nam nasz rozmówca z Woronicza.
Dodaje, że dotąd nowy zarząd nie przejmował się, czy ktoś był na zwolnieniu czy urlopie, jeżeli chciano to robić, to daną osobę odwoływano. Tak było na przykład z Haliną Przebindą, dyrektor biura programowego, którą zwolniono dyscyplinarnie.
Kotecka miała wczoraj wyłączony telefon. Kotecka od przegranych wyborów przez PiS została odsunięta od wpływu na Wiadomości. Poprzednia szefowa agencji Informacji Aleksandra Zawłocka zmarginalizowała jej rolę. Ostatnim z zabezpieczeń, który chronił ją przed zwolnieniem, był kontrakt - zakładający duże odszkodowanie za zwolnienie jej z pracy.