Skąd pomysł premiera pojawienia się na kongresie PiS? Donald Tusk tłumaczył, że po zakończeniu przeglądu resortów w sobotę będzie miał pełną wiedzę o sytuacji gospodarczej i chciałby wytłumaczyć opozycji, jak jest. Podkreślił, że ma często wrażenie, iż opozycja nie zawsze rozumie intencje rządu, a w jego ocenie ten rok wymaga bezwzględnie wspólnego działania, a nie porozumiewania się przez spoty i billboardy.

Reklama

>>>Przeczytaj alfabet PiS według Piotra Zaremby

"To wielka pozytywna zmiana. Dziękujemy" - tak deklarację premiera podsumował dziś Jarosław Kaczyński. "Z jednej strony bardzo chętnie porozmawiamy z premierem Donaldem Tuskiem (…), z drugiej strony nasz kongres jest zorganizowany w specyficzny sposób i nie ma w jego ramach miejsca" - stwierdził. Zaprosił szefa rządu na jutro do hotelu Novotel. Zasugerował też, by premier zarezerwował sobie na to spotkanie dużo czasu.

Ale szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak rozwiał już wątpliwości. "Spotkanie z pustymi krzesłami jest bezzasadne" - powiedział. Jak wyjaśnił, Donald Tusk chciał spotkać się z szerszym gronem, nie tylko z liderami. "Chciał uczestniczyć w kongresie, mówić do delegatów" - dodał Nowak. Jego zdaniem, zaproszenie na jutro to - ze strony szefa PiS - "ucieczka do przodu".

Reklama

Z opinią Nowaka nie zgadza się Mariusz Kamiński, rzecznik klubu PiS. Zapewnia, że po kongresie zostaną wszyscy parlamentarzyści. Dodał, że PiS ma nadzieję, że premier jeszcze raz rozważy przyjazd do Krakowa i że - w odróżnieniu od Sławomira Nowaka - nie uważa ponad 250 parlamentarzystów za puste krzesła.

Nowy program, prezenty, kalendarze...

Kongres Prawa i Sprawiedliwości wystartował w Krakowie po godz. 11:00. Przez dwa dni 1337 delegatów będzie się zastanawiać, jak wyprowadzić gospodarkę z kryzysu. Ale najważniejszym celem zjazdu jest przedstawienie nowego programu partii Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

Delegaci na kongres PiS do hali Międzynarodowych Targów Krakowskich zaczęli przyjeżdżać tuż po 8:00 rano. Pierwsi, zaraz po rejestracji, od razu biegli do stanowiska, gdzie rozdawane były materiały. Jednak wcale nie po to, by odnaleźć tam nowy program swojej partii, a raczej po to, by sprawdzić, czy są jakieś dodatkowe prezenty.

>>>PiS do Tuska: Zapraszamy, ale nie teraz

"Tylko długopis?" - martwił się jeden z działaczy z województwa zachodniopomorskiego. Inny delegat, tym razem z Mazowsza, był bardziej zadowolony. "Dostaliśmy przepiękne kalendarze" - chwalił się komuś przez telefon.

Tuż przed 10:00 jeden z organizatorów martwił się, że chyba nie wszyscy dotrą na czas. "Oby tylko nie było jakichś pustych plam na sali, bo media nas rozszarpią. W razie czego trzeba będzie przesadzać ludzi do przodu" - instruował jednego ze swoich podwładnych.

>>>Kongres PiS bez kawioru i orkiestry

Tragedii ostatecznie nie było. Większość autobusów przyjechała na czas, co zresztą bardzo szybko dało się zauważyć w kongresowych łazienkach, do których momentalnie ustawiły się gigantyczne kolejki. "Oby to był dziś nasz jedyny problem" - mówiła DZIENNIKOWI jedna z osób odpowiedzialnych za kongres.

Tym prawdziwym problemem, którego obawiają się organizatorzy, jest zapowiadany przyjazd Janusza Palikota. "Słyszeliśmy, że to prawda, że będzie się chciał tu pojawić. Na razie nie wiem, co zrobimy, do sali jednak na pewno nie wejdzie" - mówił jeden z rozmówców DZIENNIKA, a inny dodawał: "Szkoda, powinniśmy mu zaproponować występ w charakterze drag queen. W końcu mówił, że przyjedzie przebrany za kobietę".