Lech Kaczyński stanowczo odrzuca tezę swoich przeciwników, że "albo jest (...) bratem swego brata, albo hamulcowym wetującym każdą ustawę proponowaną przez Platformę"."Ktoś, kto uważa, że działam wyłącznie pod dyktando mojego brata, ma doprawdy mocno uproszczoną wizję świata. Podobnie jak ci, którzy zakładają, że nie możemy się różnić w ocenach - mówi prezydent Lech Kaczyński w "Rzeczpospolitej".

Reklama

>>>Lider PiS nie może już liczyć na brata

Prezydent podaje liczne przykłady owych różnic. Dotyczyły m.in. oceny Kazimierza Marcinkiewicza, gdy był premierem. "To ja pierwszy uznałem, że on nie nadaje się na to stanowisko. Musiałem przekonywać brata, że należy dokonać zmiany".

"Nie jestem prezydentem PiS, mimo że wywodzę się z tego środowiska" - mówi Lech Kaczyński. "Jestem w o wiele mniejszym stopniu pisowskim prezydentem niż Aleksander Kwaśniewski był eseldowskim.(...) Politycy PiS nie bywają zbyt często w pałacu i choć w mediach słychać wciąż oskarżenia, że jestem prezydentem PiS, to dla odmiany w PiS słychać, że się od nich dystansuję.(...) Zdarza mi się mieć zupełnie inne poglądy niż prezes PiS, mitem jest, że moje decyzje na bieżąco z nim konsultuję".

Jednak w odpowiedzi na inne pytanie, prezydent tłumaczy: "To, że jestem człowiekiem określonego obozu politycznego, jest oczywiste, wcale nie chcę od tego uciekać i nie będę się na pewno demonstracyjnie odcinał od mojego brata. Natomiast to, gdzie są między nami różnice, widać wyraźnie. Można je odczytać choćby w stopniu naszego konserwatyzmu. Jestem, że tak powiem, bardziej lewicowym konserwatystą niż mój brat".

Na uwagę gazety, że sondaże dają mu małe szanse na reelekcję, Lech Kaczyński odpowiada, że "nie należy ślepo wierzyć sondażom(...). Oczywiście nie można ich też lekceważyć. Warto jednak się zastanowić, czy są one realną oceną mojej prezydentury, czy też raczej oceną wizerunku wykreowanego przez media. A ten, niestety, niewiele ma wspólnego z rzeczywistością".

W kwestii relacji prezydent-rząd, Lech Kaczyński przypomina, "że pierwszy, najważniejszy rozdział konstytucji(...) zawiera artykuł 10, który mówi jasno, że władzę wykonawczą sprawują prezydent i rząd(...) I w tak interpretowanej sytuacji mogę zadeklarować wolę jak najlepszej współpracy z rządem".

Reklama

>>>Prezydent lepszy od premiera w internecie

Prezydent jest zdania, że "w tej chwili mogłoby dojść do szerokiego paktu politycznego, bo uzasadnia to obecna sytuacja. Niestety, istnieją pewne obiektywne przeszkody, aby do tego doszło. Otóż panowie Palikot i Niesiołowski w specyficzny sposób <torują do niego drogę>. Póki tak się dzieje, trudno mówić poważnie o takim szerokim porozumieniu".

Czy odpowiedzią na kryzys powinno dojść do wielkiej koalicji PO-PiS? "Nawet jeżeli tak, to stan napięcia wydaje się wciąż zbyt wysoki, by było to możliwe" - precyzuje Lech Kaczyński.