Piątkowa impreza organizowana jest w Gromadzie, dzień przed posiedzeniem rady krajowej SLD poświęconej eurowyborom. Jak tłumaczą politycy Sojuszu, to tradycyjne spotkanie noworoczne organizowane przez kierownictwo klubu, na które zapraszani są wszyscy zarówno obecni, jak i byli parlamentarzyści. Jednak jak sprawdziliśmy, nie wszyscy. Marek Dyduch, były sekretarz generalny SLD, nie został zaproszony. Dlaczego? Olejniczak odpowiada krótko: to spotkanie towarzyskie. Organizowane po to, żeby w swoim gronie się pobawić.

Reklama

Inny polityk lewicy tłumaczy: Olejniczak jest do Dyducha uprzedzony. To on mówił, że Olejniczak nie nadaje się na szefa partii.

Ale ostre słowa krytyki pod adresem obecnego szefa klubu, a wcześniej szefa SLD, padały zwłaszcza z ust Millera i Oleksego - polityków, którzy dziś są poza szeregami Sojuszu. Obaj oskarżali Olejniczaka, że ten ich marginalizował w partii. Oleksy odszedł z SLD po ujawnieniu tzw. taśm Gudzowatego. Były premier w prywatnej rozmowie z biznesmenem nazwał ówczesnego szefa SLD narcyzem. Krytykował go też za to, że nie zna języków obcych. Miller z kolei z SLD odszedł, po tym jak Olejniczak dwukrotnie zablokował jego start w wyborach parlamentarnych. Od tego czasu między politykami trwała otwarta wojna. Miller publicznie mówił o Olejniczaku, że stoi za nim Aleksander Kwaśniewski i że bez byłego prezydenta Olejniczak jest nikim. Były premier krytykował też innych młodych polityków Sojuszu, mówiąc o nich "hieny" czy "pampersy".

Czy dziś wzajemne urazy zostały zapomniane? Olejniczak nie chce tego komentować. Wśród innych polityków SLD zdania są podzielone. Jedni mówią, że byłych premierów wypadało po prostu zaprosić. Inni wskazują kolejny powód: cały czas nie rozstrzygnęły się losy tego, z jakiej listy SLD wystartuje w eurowyborach - samodzielnej czy szerokiej centrolewicowej. A i Miller, i Oleksy wielokrotnie sygnalizowali, że chcieliby kandydować.

>>> Oleksy chce do Parlamentu Europejskiego

"Myślę, że gdyby powstała osobna lista SLD, to nie jest wykluczone, że Oleksy będzie kandydować. Bo Józef na pewno zebrałby dla nas głosy, więc byłby wartością dodaną" - mówi polityk Sojuszu. Zastrzega, że taki scenariusz jest możliwy, jeśli nie powstanie jedna szeroka lista na czele z Włodzimierzem Cimoszewiczem.

Nasz rozmówca nie wierzy jednak, żeby partia zgodziła się na start Millera. "Urazy są zbyt duże. Poza tym nie wyobrażam sobie, żeby Olejniczak zgodził się startować z Millerem z jednej listy w Łodzi" - podkreśla nasz rozmówca.