Od rana wrzało w internecie. Jak podało TVN24.pl po wpisaniu w przeglądarce internetowej mało parlamentarnego adresu Wirtualnyburdel.pl otwierała się oficjalna strona Sejmu. Ale to nie wszystko. Po wpisaniu adresu Wirualnyburdel.com trafialiśmy na stronę Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Po raz kolejny zakpiono też z prezydenta. Na jego oficjalną stronę można było trafić po wpisaniu adresu www.brzdac.net.
Kancelaria Sejmu oraz ZUS już zapowiadają zawiadomienie prokuratura o popełnionym przestępstwie. "Nasi prawnicy już pracują nad tą sprawą" - powiedział DZIENNIKOWI dyrektor biura prasowego Sejmu Krzysztof Luft.
Sam sprawca internetowego zamieszania nie chce rozmawiać, ale DZIENNIKOWI udało się dotrzeć do jego matki. "Prosiłam syna, żeby natychmiast usunął te adresy. Jestem zrozpaczona. Mam pustkę w głowie" - powiedziała nam. "To pewnie koledzy go podpuścili. Powiedział mi także, że on z prezydenta nie żartował" - dodała.
Poprzednio atakiem domorosłego hakera padł Lech Kaczyński. Po wpisaniu w przeglądarce internetowej obelżywych słów można było wejść na oficjalną stronę prezydenta. Policja szybko odnalazła sprawcę, a prezydencka kancelaria wytoczyła mu proces.