Okazuje się bowiem przy bliższym poznaniu, że owe 330 mln euro przyznane Polsce na projekty energetyczno-ekologiczne (z grubsza rzecz biorąc) mają być wydane do 2010 roku - a nie 2013, jak postulowała strona polska - pisze europoseł.

Reklama

Słowem, zamiast mieć 5 lat na stworzenie takich niekontrowersyjnych projektów, Polsce dano zaledwie rok i nieco ponad 9 miesięcy. Przy tak potężnych projektach infrastrukturalnych jest wręcz niemożliwe, aby taki projekt powstał i został zrealizowany w tak niebywale krótkim czasie. To skrócenie z 5 do niespełna 2 lat nastąpiło z inicjatywy… Niemiec.

Minister Sikorski w kuluarowych, nieoficjalnych rozmowach na szczycie przyznawał, że jest to porażka naszego kraju - ale oczywiście tego oficjalnie nie powiedział i nie powie…

Wniosek: zapewne niemała część z tych 330 milionów euro pozostanie czysto wirtualnymi pieniędzmi. Na oczy ich nie ujrzymy. Po prostu nie zdążymy ich użyć…

Ale Tusk zdążył jedno: ogłosić, że odniósł sukces. Kolejne zwycięstwo współczesnego króla Pyrrusa!