Te słowa mogą wywołać prawdziwą wojnę. Ostatnio prezes PiS bardzo się zdenerwował, gdy jeden z posłów jego partii anonimowo skrytykował w DZIENNIKU trzy posłanki: Joannę Kluzik-Rostkowską, Grażynę Gęsicką i Aleksandrę Natalli-Świat. Posła okrzyknięto "szczurem". Rozpoczęto jego poszukiwania i zagrożono mu usunięciem z sejmowego klubu PiS i partii. "Szczura" do tej pory jednak nie wytropiono.

Reklama

>>> Sprawdzą, kto nie wierzy w urodę pań z PiS

Teraz kij w mrowisko włożył poseł klubu PO - Kazimierz Kutz. O posłankach PiS powiedział w TVN24: "To nie są naturalne osoby, tylko aktorki. Wstępują, robią wrażenie, alesą odczłowieczone i sprawiają wrażenie reklam makijażu czy fryzjera. To widać - wszyscy na sali rozmawiają, a pani z PiS-u siedzi sztywna i myśli tylko o tym, żeby dobrze wypaść".

Kutz dodał, że takie zabiegi przyniosą zupełnie inny efekt, niż PiS chce osiągnąć - "elektorat chce widzieć i słyszeć człowieka, a nie lalki, które nakręconym językiem agitują za swoją partią”.

Reklama