"Tusk uśmiecha się do tych środowisk, bo wie, że bez ich poparcia nie ma szans na zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Można powiedzieć, że PO gra już preludium do kampanii prezydenckiej swojego szefa" - mówi Brudziński.

Reklama

>>>Ziobro będzie walczył o mandat z Różą Thun

Za eurolistę wyborczą dostało się PO też od Lecha Wałęsy. Były prezydent po raz pierwszy publicznie skrytykował partię Donalda Tuska. "Dobór kandydatów w wyborach europejskich przez nasze partie to klasyczne mieszanie ludziom w głowach, to poważne podważenie reguł demokracji. Sięga się po kandydatów od Sasa do lasa, zamiast korzystać z własnego potencjału według przejrzystych zasad. To polityka nieczytelnego podziału, a nie społecznego udziału" - powiedział Lech Wałęsa portalowi Wirtualna Polska.

"To wszystko prawda, ale moim zdaniem Wałęsa skrytykował Donalda Tuska, ponieważ nie chciał on wziąć na listy Jarosława Wałęsy. A to dlatego, że magia tego nazwiska mogła pokrzyżować plany każdemu innemu kandydatowi PO, który znalazłby się z nim na liście" - dodaje Brudziński.