Władysława Frasyniuka zapytaliśmy, jak ocenia decyzję Ewy Milewicz. "Sam się zastanawiam nad podobny działaniem" - usłyszeliśmy od niego. "Nie mogę jeszcze mówić o konkretnej decyzji, ale ze skrótów wczorajszych wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, wynika że pracownicy IPN dostali ordery za odwagę. Dlatego powstaje pytanie, za co my otrzymaliśmy te odznaczenia" - zastanawia się w rozmowie z nami Frasyniuk.

Reklama

>>> Frasyniuk wzywa do wyjścia na ulice

Były opozycjonista już wczoraj ostro krytykował ostatnie zamieszanie wokół IPN. "Już nie mogę słuchać o lustracji, IPN i instrukcjach obsługi prezydenta" - grzmiał. I apelował o to, by młodzi Polacy wyszli na ulice. "Dość kompromitowania Polski. Dość tego szmatławstwa" - przekonywał.

>>> Kaczyński: Praca w IPN wymaga odwagi

Władysław Frasyniuk i Ewa Milewicz zostali odznaczeni przez Lecha Kaczyńskiego podczas tej samej uroczystości 31 sierpnia 2006 roku, z okazji 26. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych.

Reklama

Protest Ewy Milewicz

Publicystka "GW" Ewa Milewicz zdecydowała się oddać order nadany jej przez Lecha Kaczyńskiego. To protest przeciwko odznaczeniu szefa Instytutu Pamięci Narodowej Janusza Kurtyki.

Reklama

>>> Milewicz z "Wyborczej" oddaje Kaczyńskiemu order

"Nazwał pan ludzi z IPN odważnymi. Rozumiem, na czym polegała odwaga Lecha Wałęsy, który od 1970 r. próbował mówić uzbrojonej władzy nie. Rozumiem, na czym polegała odwaga Pana, Panie Prezydencie, kiedy Pan od lat 70. działał w opozycji demokratycznej. Nie rozumiem jednak, na czym polega odwaga prezesa IPN i niektórych autorów Instytutu? Na wyciąganiu teczek i jednostronnym ich interpretowaniu? Na czym polega odwaga piętnowania przez IPN ludzi takich jak Lech Wałęsa, czyli osób, których władza w osobie Pana Prezydenta tak nie szanuje? Skoro Pan nazwał Lecha Wałęsę agentem, to jakiej odwagi wymagało powiedzenie tego przez IPN?" - pisze publicystka "GW".