"Ten wyrok mnie satysfakcjonuje i kończy zły dla mnie czas, w którym w wielu wypowiedziach, także komentatorów, pisano o mojej <aferze alimentacyjnej>, stwierdzano, że <miałem kłopoty z alimentami>. Mam nadzieję, że tego typu określenia nie będą już przez komentatorów i publicystów używane. Komentarza wymagają natomiast dwie kwestie" - napisał Ludwik Dorn na swoim blogu.

Reklama

>>> Kaczyński nie chce przepraszać Dorna

"Zrobiłem dosłownie wszystko, by do procesu nie doszło. Najpierw, tuż po wypowiedzi pana Kaczyńskiego, poprosiłem marszałka Putrę, mego kolegę, a bliskiego współpracownika pana Kaczyńskiego, by przekazał mu, że nie chcę rozgłosu wokół tej sprawy i dlatego proszę, by w sposób dla siebie wygodny wycofał się ze zniesławiających mnie stwierdzeń" - stwierdza były polityk PiS.

"Następnie, dążąc do uniknięcia procesu cywilnego, zwróciłem się do komisji etyki PiS z wnioskiem o skarcenie pana Kaczyńskiego za niekoleżeńskie zachowanie wobec mnie. Na koniec, przed wystosowaniem pozwu, mój adwokat zaproponował panu Kaczyńskiemu załatwienie sprawy w drodze ugody. Pan Kaczyński wszystkie te propozycje odrzucił; chciał procesu i go przegrał" - dobitnie stwierdza Dorn.

Reklama

>>> Kaczyński przegrał. Musi przeprosić Dorna

A kończy dość zaskakującym stwierdzeniem, że gotów jest do współpracy z Jarosławem Kaczyńskim, o ile "tylko pojawi się powód do takiej współpracy". "Zawsze oddzielałem sprawy osobiste i związane z nimi urazy i emocje od sfery politycznej. W polityce liczy się dla mnie dobro mojego kraju i mojej partii. W takiej właśnie kolejności" - podkreśli na swoim blogu.