Pochód przeszedł od siedziby Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych na ulicy Kopernika traktem królewskim do Sejmu. Potem sympatycy idei lewicowych przenieśli się na Rozbrat, gdzie przed siedzibą SLD zorganizowany został tradycyjny piknik. W pochodzie zamiast przedstawicieli zakładów pracy i "ludu pracującego", uczestniczyły rodziny z dziećmi. Tłum skandował m.in. "Niech się święci pierwszy maja". A w marszu pomagała orkiestra dęta.
>>>Nadchodzą eurowybory. SLD już się cieszy
Przemarsz próbowała zakłócić grupka kilkunastu młodych ludzi z organizacji Falanga. Narodowcy protestowali przeciwko propagowaniu idei komunistycznych w Polsce.
Do uczestników lewicowego pochodu narodowcy krzyczeli: "raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Katyń zawsze pamiętamy" i "nie Irlandia, nie Chicago, praca w Polsce dla Polaków". Zdeptali także czerwony sztandar. Lewicowy pochód odkrzykiwał: "Wolność, równość i socjalizm".
Nie doszło do incydentów, obydwa zgromadzenia oddzielała grupa policjantów.
Bez wielkich tłumów, zamiast flag i portretów - kolorowe balony, w miejsce haseł: "Cała władza w ręce ludu" - "Nie będziemy płacić za wasz kryzys". Około tysiąca osób przyszło na organizowany przez lewicę pochód pierwszomajowy w Warszawie. Nawet przeciwnicy nie dopisali. Było ich kilkunastu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama