"Działania były źle zorganizowane. To szef MSWiA a nie wiceminister spraw zagranicznych powinien nimi koordynować, wiceszef SZ nie jest osobą odpowiednią do współpracy ze służbami" - mówi Wassermann.
Dodaje, że przez to zawiodła komunikacja pomiędzy ośrodkiem kierującym, a specsłużbami. Kolejnym błędem, na który wskazuje, to fakt, że premier jaki szef MSZ Radosław Sikorski zbyt słabo zaangażowali się w dyplomatyczne próby rozwiązania problemu.
"Można powiedzieć, że jedynie dotknęli tej sprawy" - poseł PiS.
Innego zdania jest Janusz Zemke członek sejmowej komisji ds służb specjalnych, poseł SLD. "Gdyby zaangażowanie premiera i szefa MSZ było by większe, to byłby sygnał dla terrorystów by podbijać stawkę okupu" - mówi Zemke.
W jego ocenia do tragedii doszło dlatego, że Pakistańczycy po prostu nas zignorowali. "Polska jest średnim krajem i tak samo średnie było zaangażowanie pakistańskiego rządu w rozwiązanie tego problemu" - mówi poseł SLD. Obaj nasi rozmówcy byli zgodni, że polskie specsłużby zarówno wojskowe jak i cywilne zrobiły wszystko, co mogły.