PiS chciało, żeby na butelkach z alkoholem umieszczać napisy "informujące o szkodliwości picia alkoholu, w szczególności przez kobiety w ciąży lub karmiące piersią". Producent, który tego nie zrobi, zapłaciłby karę.
"Pomysł dobry" - ocenia wiceszefowa komisji polityki społecznej Magdalena Kochan z PO. Jednak sejmowa podkomisja zdecydowała, że projekt Sejm powinien odrzucić. Szef komisji zdrowia Bolesław Piecha z PiS nie jest zdziwiony. "Projekt zostanie odrzucony, bo zgłosiliśmy go my" - mówi Piecha.
>>>Gdzie Nelli Rokita nauczyła się pić wódkę
Kochan jednak odpiera zarzuty. Twierdzi, że projektu nie można przyjąć, bo jest niedopracowany. "Zaproponowano zbyt dużą nalepkę. Taką, która zakryłaby praktycznie całą butelkę" - mówi posłanka.
Taka argumentacja irytuje posła PiS Tadeusza Cymańskiego. Twierdzi on, że na podkomisji pojawili się producenci alkoholu i zaprezentowali butelki z "wulgarnie wielkimi etykietami". "Zrobili to celowo, żeby ośmieszyć naszą inicjatywę. A przecież nikt się nie upiera, jak duże muszą być naklejki. Można o tym rozmawiać" - mówi poseł PiS.
Kochan twierdzi jednak, że to niejedyny problem. Kolejny, to jak etykietować alkohole sprowadzane z zagranicy. Mimo to zapowiada, że nakaz oklejania butelek znajdzie się w rządowym projekcie ustawy o wychowaniu w trzeźwości. "Nie wiem jeszcze, jak to zrobić, ale wiem, że trzeba" - zapowiada posłanka PO.
Producenci alkoholu są zdecydowanie przeciwni. "Polacy znów chcą być świętsi od papieża" - mówi wiceprezes Wyborowej SA Andrzej Szumowski. "Na wielu butelkach nie ma możliwości umieszczenia naklejek. Taka regulacja wyeliminowałaby z polskiego rynku większość importowanych alkoholi: whisky, win czy koniaków" - wylicza Szumowski.