"Pismo, które w poniedziałek otrzymaliśmy z kancelarii premiera, to raczej list intencyjny. Wynika z niego, że premier chętnie zobaczyłby prezydenta na obchodach 20. rocznicy wolnych wyborów w Krakowie. Tyle że my do końca nie wiemy, na jaką uroczystość mamy umawiać głowę państwa, bo współpracownicy szefa rządu publicznie twierdzą, że w Krakowie odbędzie się szczyt państw Grupy Wyszehradzkiej" - mówi nasz rozmówca z otoczenia Lecha Kaczyńskiego.

Reklama

>>>Prezydent: Będę w Krakowie, jak znajdę czas

Według Sławomira Nowaka, szefa gabinetu politycznego premiera, 4 czerwca na Wawelu odbędą się trzy imprezy na raz. Jak powiedział w Radiu Zet, najpierw będzie szczyt państw Grupy Wyszehradzkiej, potem rozszerzony szczyt szefów rządów państw wyzwolonych w 1989 r., a wszystko to złoży się na "polityczną część obchodów rocznicy".

Już w sobotę Donald Tusk zapowiedział, że nie powtórzy się wpadka, do jakiej doszło przed konferencją z okazji 5. rocznicy wstąpienia Polski do Unii, kiedy zaproszenie dla prezydenta zaadresowano po prostu: "Lech Kaczyński". Premier deklarował, że tym razem prezydent dostanie eleganckie pismo.

Jak ustalił DZIENNIK, najnowsze zaproszenie ma jednak inne braki. "Nie podano w nim godziny, na którą ma stawić się prezydent. Jak wobec tego mamy umawiać go na spotkania, które odbędą się 4 czerwca? Nie znamy też scenariusza obchodów. A już zupełną niewiadomą jest lista zagranicznych gości, których tego dnia miałby spotkać prezydent" - słyszymy w pałacu.

O to, dlaczego tak się stało, chcieliśmy zapytać szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego. Nie odbierał jednak telefonów. Na to pytanie nie odpowiedziało nam także Centrum Informacyjne Rządu.