Kolejne zamieszanie w koalicji zaczęło się od wypowiedzi Eugeniusza Kłopotka, tuż po głosowaniem nad ustawą medialną. Nie krył rozczarowania postawą Platformy. "Dzisiaj po raz pierwszy, w bardzo poważny sposób, podkopaliście nasze zaufanie do was jako partnera koalicyjnego" - grzmiał w TVN 24 poseł PSL. Odniósł się w ten sposób do niewywiązania się z koalicyjnych uzgodnień, co do zagwarantowania minimalnego poziomu finansowania mediów publicznych. "Jeżeli znowu będziecie robić tego rodzaju wisty, to coraz częściej będziemy głosować inaczej, a to może oznaczać rozjechanie się koalicji" - ostrzegał rozgoryczony.

Reklama

>>>"Jak mówi mądrze to go nie cytują"

Wczoraj Kłopotek już milczał. Głos zabrał za to szef klubu parlamentarnego PSL Stanisław Żelichowski, który tonował ostrą wypowiedź niepokornego polityka. "Jak mój kolega mówi coś mądrego, to media go nie cytują" - żalił się dziennikarzom. I, by podkreślić, że kłótni w koalicji nie ma, paradował po Sejmie pod ramię z wiceszefem PO Waldym Dzikowskim, "Proszę zobaczyć, jak się kochamy. O kłótniach mowy być nie może" - żartował ten ostatni.

>>>Kłótnia między posłami PO i PSL. Na antenie

O zgodzie zapewniano też na wyższym poziomie koalicji. "Koalicja nie jest zagrożona" - podkreślał premier Donald Tusk. I na dowód dobrych intencji przepraszał koalicjanta za zmianę stanowiska PO w sprawie ustawy medialnej. "Nikogo nie chciałem urazić" - zapewniał.

Reklama

Tyle oficjalnie. Ale nieoficjalnie politycy PSL i PO też zgodnie deklarują, że koalicja będzie trwać. Bynajmniej jednak nie dlatego, że współpraca układa się świetnie. "Jest kryzys, więc o rządzie mniejszościowym mowy być nie może. Bez koalicji mamy wybory, a ludowcom chyba na tym nie zależy. Więc przełkną niejedną gorzką pigułkę, jaką im zaserwujemy' - tłumaczy nam członek zarządu PO. Jego słowa potwierdza również ważny polityk PSL. "Wcześniejsze wybory to dla nas śmierć – przyznaje ze zbolałą miną. Po co więc takie wypowiedzi jak ta Kłopotka? "Jest druga połowa kadencji, za rok wybory samorządowe i PSL musi się pokazać" - tłumaczy nasz rozmówca.