Do tej pory MON sam przekazywał informacji o afgańskiej misji. Teraz zwrócił się o pomoc - pisze "Rzeczpospolita". Projekt "Islamic & Democratic Afghanistan?" - przygotowało współpracujące z Business Centre Club Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie z Warszawy.
"Chcemy pokazać polskie zaangażowanie w Afganistanie, lecz nie od strony wojny, tylko dokonań polskich żołnierzy w realizacji projektów pomocowych dla ludności cywilnej tego kraju" - tłumaczy Anna Pełka ze stowarzyszenia. Kosztorys opiewa na 390 695 złotych.
>>> Bogdan Klich ratuje się PR-owcem
"Rz" dotarła do dokumentu. Wynika z niego m.in., że do Afganistanu na osiem dni miałaby wyjechać grupa dziennikarzy, przedstawicieli MON i MSZ, polskich organizacji pozarządowych oraz firm. W Kabulu zaplanowano spotkania z tamtejszą administracją, dowództwem międzynarodowych sił (ISAF) oraz afgańskimi organizacjami pozarządowymi. Samo wyczarterowanie przelotu wyceniono na 160 tys. złotych. Z wyjazdu miałby powstać film wyprodukowany przez TVP. Jego koszt - 80 tys. złotych.
Planowane są też działania w kraju. Na dwa miesiące zostałoby uruchomione centrum prasowe, którego pracę wyceniono na 60 tys. zł. Na to składają się: wynajęcie biura, telefony, wynagrodzenie szefa i grupy "wolontariuszy" (mieliby dostać po 1,5 tys. złotych za miesiąc pracy). Stowarzyszenie chce też zorganizować wystawę zdjęć z Afganistanu, dwie konferencje naukowe, a w Warszawie wywiesić 100 reklam (koszt - 90 tys. złotych).
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że ministrowi obrony Bogdanowi Klichowi doradza (zatrudniony w MON na umowie-zleceniu) Arkadiusz Protas, wiceprezes Business Centre Club i działacz Stowarzyszenia Euro-Atalntyckiego. "Nie brał on udziału w żadnej fazie konsultacji tego projektu" - zapewnia Pełka. Dodaje jednak, że Protas znał projekt.