Według szefa PiS, w jego teczce są "oczywiste fałszerstwa". "Tych materiałów nie było w Urzędzie Ochrony Państwa na początku lat 90., nie było w połowie lat 90., bo sąd o to pytał, a nagle znalazły się później w materiałach IPN" - podkreślił Kaczyński. Dodał, że chodzi o "złapanie za rękę tych, którzy to robili, i tych, którzy inspirowali".

Jak mówił Kaczyński, chodzi o tzw. lojalkę rzekomo podpisaną przez niego w stanie wojennym.

Zdaniem Ministerstwa Sprawiedliwości, "są dowody", że doszło do sfałszowania dokumentów Kaczyńskiego z teczki, założonej mu przez SB. Według resortu, nie ma żadnych wątpliwości to, że w ramach "inwigilacji prawicy" w latach 90. służby specjalnie fałszowały dokumenty, m.in. po to, żeby skompromitować działaczy prawicy, a szczególnie braci Kaczyńskich.

W 1998 r. stołeczny sąd uznał już, że Kaczyński nie podpisywał w 1981 r. żadnej "lojalki".