Taki przypadek jest oczywiście w polskiej sytuacji politycznej mało prawdopodobny. Ale nawet wtedy znużony pełnieniem funkcji premier może o zwolnienie z obowiązków zwrócić się do Sejmu. Ten nie udziela mu wotum zaufania i wtedy prezydent nie ma wyjścia. W takim przypadku parlamentarzyści muszą mieć już jednak swojego kandydata na następcę szefa rządu.
Najpewniej prezydent przyjmie jednak rezygnację. Do czasu powołania nowego rządu ministrowie i ich szef pracują dalej - nawet całkiem długo. Dwa tygodnie ma głowa państwa na powołanie nowego składu Rady Ministrów. Jeśli prezydent nie znajdzie odpowiedniego kandydata na premiera albo nie zaakceptuje go Sejm, pałeczkę przejmuje parlament i to on ma znaleźć własnego kandydata. I znów może minąć 14 dni. Jeśli i to się nie powiedzie, a do tego prezydentowi w ciągu kolejnych dwóch tygodni nie uda się przeforsować swojego człowieka, czekają nas wybory.
Dymisja premiera to nie przelewki. Konstytucja dokładnie opisuje, co dzieje się w takiej sytuacji. Przede wszystkim, to nie decyzja jednego człowieka - premier odchodzi razem z całym rządem! Pożegnamy się więc z dotychczasowymi ministrami, chociaż oczywiście niewykluczone, że następca przyjmie ich do pracy z powrotem. A do tego jeszcze prezydent wcale nie musi przyjąć rezygnacji szefa rządu!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama