Ambasador RP na Litwie Jerzy Skolimowski przyznał w DZIENNIKU, że Mazur był jego dobrym znajomym. Wybuchł skandal. Dziś przyleciał do Wilna prezydent Lech Kaczyński. Trudno, żeby głowa naszego państwa uścisnęła rękę kompanowi biznesmena-gangstera.
No i prezydent nie uścisnął. Skolimowski, po kompromitujących go wyznaniach w DZIENNIKU, uciekł na urlop. Lecha Kaczyńskiego, który przyjechał na Litwę, żeby spotkać się z tutejszym prezydentem, powitał na litewskim lotnisku radca ambasady w Wilnie Paweł Cieplak. Choć zwyczajowo prezydenta, który odwiedza obcy kraj, wita ambasador.
Jednak nie mogło być inaczej. Skolimowski kumplował się z Mazurem przez wiele lat. "Poznałem go jako jednego z polskich działaczy biznesowych w Chicago, znaliśmy się bardzo dobrze gdzieś do 1997 roku. Był sympatyczny, gładki, obyty. Dał się lubić" - wyznał w DZIENNIKU. Polski dyplomata pozwolił biznesmenowi mieszkać u siebie. W dodatku ambasador nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy po raz ostatni kontaktował się z Mazurem.
Z prezydentem Kaczyńskim na Litwę poleciał prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. Po co? Najpewniej będzie chciał przesłuchać Skolimowskiego.
Edward Mazur siedzi teraz w amerykańskim areszcie. Czeka tu na werdykt sądu, który ma zdecydować o ekstradycji biznesmena do Polski. Nasi prokuratorzy twierdzą, że Mazur w 1998 roku zlecił mafii zabójstwo gen. Marka Papały, byłego komendanta głównego policji.