Parys rzucił oskarżenie w TVN24. Nie zdradził, kto szpieguje i na rzecz jakiego państwa. Powiedział tylko, że nie jest to nikt wysoko postawiony. I wyjaśnił, że wystarczy przeanalizować życiorysy, by rozwikłać zagadkę. Zapowiedział, że chciał zdradzić premierowi, o kogo mu chodzi, ale nie mógł dotąd się z nim skontaktować.
Kancelaria premiera zareagowała natychmiast. Prosto ze studia Parys pojechał na spotkanie z Błaszczakiem i z szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdanem Święczkowskim.
"Bałem się tego spotkania, ale teraz jestem uspokojony. Przede wszystkim Parys nie podał żadnych dowodów. Poza tym wskazana przez niego osoba nie pracuje już w rządzie, a poza tym nigdy nie miała dostępu do ważnych informacji" - powiedział dziennikowi.pl szef kancelarii premiera. Według Przemysława Gosiewskiego, ministra w kancelarii premiera, szpieg nie pracował już w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Osoba ta była zatrudniona w kancelarii za rządów Leszka Millera i Marka Belki.
Ale to na pewno nie koniec afery, wywołanej słowami byłego ministra. Według Zbigniewa Wassermana, który rozmawiał z nim przez telefon, wiele wskazuje na to, że swoje oskarżenia Parys oparł na wszystkim dostępnych informacjach i jest to tylko jego interpretacja faktów. Ale, jak mówi dziennikowi.pl koordynator służb specjalnych, takiego sygnału nie wolno lekceważyć. "Poleciłem pełną weryfikację podejrzeń Jana Parysa" - powiedział Wasserman.
Z premierem rozmawiał już o tej sprawie minister Ziobro. Apeluje do Parysa, żeby swoją wiedzę przekazał prokuraturze. Bo jeśli ma takie informacje, to powinien zawiadomić o przestępstwie.
"Jeśli Jan Parys nie zgłosi się do prokuratury, będzie wezwany na przesłuchanie" - zapowiedział dziennikowi.pl prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. "To zbyt poważna sprawa" - dodał.
"To niesłychane" - powiedział dziennikowi.pl zdumiony Antoni Macierewicz, szef wojskowego kontrwywiadu, kiedy dowiedział się o wypowiedzi Parysa. "Muszę najpierw zapoznać się z całością wypowiedzi pana Parysa i dopiero wtedy będę mógł to skomentować" - dodał.
Jan Parys był ministrem obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego na początku lat 90. Potem szefował Ruchowi III Rzeczpospolitej, a w 1995 roku włączył swoją partię do Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. W 1997 roku startował do Sejmu, ale bezskutecznie. Przez cztery lata, od 1999 do 2003 roku, był wiceprezesem Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Odszedł w atmosferze skandalu, gdy okazało się, że bezprawnie przyznawał sobie wysokie premie. Potem został doradcą w Miejskim Przedsiębiorstwie Taksówkowym w Warszawie.
Jest oskarżycielem posiłkowym w procesie byłego oficera SB i UOP, pułkownika Jana Lesiaka, który odpowiada za inwigilację prawicy przez Urząd Ochrony Państwa, na początku lat 90.