Marszałek Sejmu ma pretensje do prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka, że dziś rano poinformował dziennikarzy, że księga zginęła. "Niepotrzebnie to powiedział" - uważa Jurek. "Prokurator mówił o tym jeszcze przed ósmą, a wtedy nie wszystkie biura sejmowe pracują. Wystarczyło poczekać i zapytać osoby za to odpowiedzialne" - wyjaśnił marszałek.

Wśród przekazanych prokuratorom ksiąg była ta najważniejsza - z jesieni 2001 roku. To właśnie wtedy, jak twierdzi Aneta Krawczyk, w pokoju w hotelu sejmowym, przewodniczący Samoobrony miał z nią uprawiać seks.

Marszałek nie chciał jednak zdradzić, w ramach jakiego śledztwa 74 księgi wejść i wyjść z lat 1999-2004 zostały przekazane wymiarowi sprawiedliwości. "My nie prowadziliśmy śledztwa, my tylko w nim pomagaliśmy" - powiedział Jurek o udziale Sejmu w tej sprawie. "Zawsze przekazujemy dokumenty, o jakie nas proszą prokuratorzy, jeśli jest to niezbędne do wyjaśnienia sprawy" - dodał.

Marek Jurek nie chciał komentować sondażu DZIENNIKA, z którego wynika, że 71 proc. Polaków nie chce Andrzeja Leppera w rządzie. "Trzeba odczekać kilka dni na efekty pracy prokuratorów" - powiedział. Dodał jednak, że Samoobrona powinna przeprowadzić swoje wewnętrzne śledztwo. "Bo jeśli za miesiąc wyjdą znowu jakieś sprawy, trzeba będzie zaczynać wszystko od nowa. Lepiej załatwić wszystko od razu" - podkreślił Marek Jurek.