Politycy Platformy nigdy nie pokazują się w mediach z posłem Jackiem Kurskim. W odpowiedzi posłowie Prawa i Sprawiedliwości za żadne skarby nie usiądą przed kamerami z senatorem Stefanem Niesiołowskim, może poza senatorem Krzysztofem Putrą, który znany jest z ugodowości.

"Mam wrażenie, że Putra i Niesiołowski lubią się, oni uprawiają takie sympatyczne biczowanko" – żartuje Justyna Pochanke, gospodyni programu "Magazyn 24 godziny" w TVN 24.

Ostracyzm wobec Niesiołowskiego zapanował w PiS, gdy porównał on Jarosława Kaczyńskiego do Władysława Gomułki. Kurski naraził się Platformie najpierw historią z dziadkiem Donalda Tuska, a potem oskarżeniami, że skorzystał on z billboardów wykupionych przez PZU.

"Nie rozmawiamy z Kurskim, bo jesteśmy z nim w sporze sądowym" – tłumaczy sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna.

Co ciekawe, Kurski z Niesiołowskim sami ze sobą rozmawiają. "Obaj panowie mają magazynki załadowane do pełna, nie boją się siebie nawzajem i obaj mają bardzo szybkostrzelne karabiny" – mówi Pochanke.

Beata Michniewicz, gospodyni programu "Salon Polityczny Trójki" nie zaprosiłaby obu polityków razem: "Ja nie próbowałam robić takiej maskary na antenie" – mówi.
Kurski za cięty język i ostre traktowanie przeciwników dorobił się już przydomka bulterier PiS-u. Polityk PiS przyznał nam, że nie usiadłby do rozmów tylko z osobą, która szargałaby publicznie autorytety i świętości. Mimo że posłance SLD Joannie Senyszyn zdarzały się krytyczne wypowiedzi pod adresem Kościoła, Kurski z nią rozmawia. "Gdy powie coś niezbyt mądrego o papieżu, Kościele czy Panu Bogu, to potem nie spotykamy się w studiu. Upływa trochę czasu, niesmak mija i ponownie przyjmuję zaproszenie na rozmowę z nią" – opowiada Kurski.

Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz z PiS jak ognia unikają pokazywania się z Renatą Beger. Po aferze z taśmami prawdy obaj politycy mają alergię na posłankę Samoobrony. "Z pewnymi ludźmi nie należy się pokazywać ze względów estetycznych" – mówi Adam Lipiński, szef gabinetu politycznego premiera. Beger przeciwnie: deklaruje, że spotkałaby się z obydwoma. "Ja nie mam żadnych hamulców do nikogo, do tych panów również" – odpowiada Renata Beger.

Reklama

Dziennikarze, gospodarze programów publicystycznych przyznają, że animozje między politykami są chwilowe i najczęściej podyktowane aktualnymi wydarzeniami politycznymi. "To jest gra, takie trochę udawanie, wielu polityków jest ze sobą na ty, ale w studiu bardzo ostro się spierają i mówią sobie na pan" – mówi Andrzej Morozowski z "Teraz My".

Tomasz Lis, autor i gospodarz programu "Co z tą Polską", zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt sprawy: "Niechęć spotykania nie zawsze wynika z animozji, niektórzy uważają, że mogą pokazać się tylko z kimś o podobnym znaczeniu politycznym" – mówi Lis i podaje przykłady: "Marszałek Marek Jurek nie chce w studiu konkurencji, jako druga osoba w państwie uważa, że powinien występować sam. Tę tradycję zainaugurował Józef Oleksy, gdy był marszałkiem".

Tak samo postępował Marek Borowski, a i dziś niechętnie występuje on z innymi politykami. Podobnie wicepremier Ludwik Dorn, a czasem i Roman Giertych. "Donald Tusk też bardzo grymasi, gdy musi z kimś wystąpić razem, może dlatego tak dawno go u mnie nie było" – zastanawia się Tomasz Lis.

Zdarza się, że bojkot stosują dziennikarze. Tak było z Moniką Olejnik, która – gdy Andrzej Lepper pomówił polityków o przyjmowanie łapówek – oświadczyła, że nigdy w życiu nie zaprosi go do studia. Ale zmieniła zdanie, gdy Lepper został po raz drugi wicepremierem – wyjaśniła, że też postanowiła dać mu drugą szansę.

Lis przyznaje, że Lepper bardzo się zmienił. Swego czasu zwykle krzyczał na oponentów, nie dawał dojść do głosu. Teraz zmienił obyczaje i dzisiaj nikt nie zgłasza zastrzeżeń do jego udziału w dyskusji. "Kiedyś namówiłem Leppera do wspólnej rozmowy ze mną oraz Michałem Karnowskim z DZIENNIKA i Pawłem Wrońskim z <Gazety Wyborczej>. Zgodził się na formułę, na którą mało kto by przystał: trzech na jednego" – wspomina Lis. "Było gorąco, ale się nie obraził" – opowiada publicysta.