Rosyjska gazeta "Kommiersant" napisała, że w Państwowym Muzeum w Auschwitz-Birkenau została zamknięta rosyjska ekspozycja. Według dziennika, warunkiem otwarcia wystawy jest uznanie przez Rosję, że ZSRR okupował polskie terytoria w czasie II wojny światowej. W artykule "Polacy wyzwolili Oświęcim" czytamy też, że cała sprawa ma wymiar polityczny, chodzi o pomniejszenie roli Armii Czerwonej w wyzwalaniu Polski. Według "Kommiersanta", rosyjskie MSZ będzie domagać się wyjaśnienia tego incydentu, a przedstawiciel Rosji poruszy ją na kwietniowej Sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

"Wystawa jest zamknięta od 2004 r." - dementuje w rozmowie z DZIENNIKIEM doniesienia rosyjskiej gazety dyrektor muzeum Piotr A. M. Cywiński. Jak wyjaśnia, informacje "Kommiersanta" są dalekie od rzeczywistości. Narodowa ekspozycja ZSRR powstała w 1961 r., pokazuje martyrologię narodów ZSRR w latach 1941-45.

Od otwarcia była kilkakrotnie modernizowana. Zamknięcie w 2004 r. związane było właśnie z koniecznością jej odnowienia w związku z 60-leciem wyzwolenia obozu, które obchodzono w styczniu 2005 r. Cywiński tłumaczy, że zasada jest taka, iż kraj, którego obywatele ginęli w Auschwitz, proponuje kształt ekspozycji po modernizacji, ale o jej otwarciu decyduje dyrekcja muzeum i Międzynarodowa Rada Oświęcimska. Oba te gremia nie zgodziły się na otwarcie rosyjskiej ekspozycji ze względu na jej treść.

Zastrzeżenia budzi fakt, że obywatele polscy, którzy znaleźli się w granicach ZSRR w wyniku zajęcia przez Sowietów części terytorium Polski w 1939 r., są traktowani jako obywatele ZSRR. Dotyczy to nie tylko Polaków, ale także obywateli Litwy, Łotwy, Estonii czy Rumunii, które ZSRR okupował. "Traktowanie obywateli okupowanych terytoriów jako Rosjan jest fałszowaniem historii, na które strona Polska nie może się zgodzić. Nie ma w tym żadnych działań politycznych" - podkreśla dyr. Cywiński. Tłumaczy, że uwagi do wystawy zostały przekazane stronie rosyjskiej i od dwóch lat nie było z jej strony żadnej reakcji, nie zaszły też żadne nowe fakty, więc ekspozycja jest cały czas zamknięta. Ujawnił, że nowy ambasador Rosji Władimir Grinin, który jest w Polsce od jesieni zeszłego roku, przyjechał do Oświęcimia, zapoznał się z problemem, ale wciąż nie ma żadnej reakcji.

"Jeśli strona rosyjska uznałaby nasze zastrzeżenia, wystawa zostałaby natychmiast otwarta. Przecież w obozie zginęło, zresztą w okrutny sposób, ok. 15 tys. rosyjskich jeńców wojennych. Nie wiem, po co powiększać tę liczbę przez fałszowanie prawdy" - mówi Cywiński.

"To jest burza w szklance wody" - komentuje dla nas Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który oceniał wystawę w 2004 r. "Nie można zamknąć czegoś, co nie było w ogóle otwarte".

Jego zdaniem, sprawa obywatelstwa Polaków jest oczywista. "To są sprawy bezdyskusyjne: były to ziemie Rzeczpospolitej zagarnięte po aneksji sowieckiej na Polskę i byli to obywatele polscy, którzy nie wybrali dobrowolnie obywatelstwa sowieckiego" - twardo kwituje zarzuty Przewoźnik. Według niego, cała sprawa to "bezsensowne rozgrzebywanie czegoś, co powinno być załatwione z korzyścią dla prawdy historycznej".