W głosowaniach przepadło wszystkich pięć propozycji zmian. Wcześniej trwały gorączkowe próby przekonywania posłów do głosowania "za". Premier Jarosław Kaczyński groził nawet wcześniejszymi wyborami posłom PiS, którzy chcieli wycofania tzw. poprawek prezydenckich.
Premier przyjechał do Sejmu, gdy okazało się, że kilkudziesięciu parlamentarzystów PiS chce wycofania projektu poprawek prezydenckich. Usiłował ich przekonać, by zrezygnowali z protestu, a gdy to się nie powiodło, zagroził wcześniejszymi wyborami - podał RMF.
Spór rozgorzał, gdy okazało się, że według ekspertów komisji zajmującej się poprawkami, poprawki nie poprawiłyby ochrony życia poczętego, jak chcieli pomysłodawcy, a osłabiłyby ją.
Na specjalnym posiedzeniu klub PiS zdecydował, że jego posłowie mają głosować zarówno za poprawkami popartymi przez prezydenta, jak i sugerowaną przez komisję nadzwyczajną zmianą w art. 30 ustawy zasadniczej.
Posłowie mieli w sumie do wyboru pięć wariantów. Dwie propozycje zgłosił LPR. Liga chciała, by życie było prawnie chronione od poczęcia do naturalnej śmierci oraz zapewnienia każdemu człowiekowi prawnej ochrony życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci.
Dwie poprawki - tak zwane prezydenckie, bo powstały one w porozumieniu z Kancelarią Prezydenta - zgłosiło Prawo i Sprawiedliwość. Propozycje PiS, zakładały zapisanie w ustawie zasadniczej, że życie od chwili poczęcia podlega ochronie prawnej oraz to, że ustawy, umowy międzynarodowe i inne przepisy prawa nie mogą ustanowić ochrony życia poczętego mniejszej niż obecnie. PiS proponował, by takie zapisy wprowadzić w dwóch różnych miejscach konstytucji.
W głosowaniu przepadła też najbardziej kompromisowa propozycja zgłoszona przez Dariusza Kłeczka z PiS. Zaproponował on, by do artykułu 30. konstytucji dopisać, że człowiek posiada niezbywalną godność "od chwili poczęcia". Wcześniej nie wykluczali jej poparcia posłowie LPR a nawet Jan Rokita z Platformy Obywatelskiej.