"Premier nalegał, aby nie prezentować oceny ostatnich tygodni, wpływu poszczególnych polityków Prawa i Sprawiedliwości na przebieg i wynik prac nad zmianą konstytucji. Tej propozycji przyjąć w tej formie nie mogłem" - podkreślił wyraźnie przybity Jurek.

Reklama

Poprawki, nad którymi zastanawiali się wczoraj posłowie, miały zapewnić ochronę życia od momentu poczęcia. Żadna z pięciu propozycji nie zyskała jednak wymaganego poparcia 2/3 posłów. Jurek, który od początku forsował pomysł zmian, uznał to za swoją porażkę. Wczoraj wieczorem, po zakończonym głosowaniu, podał się do dymisji. Dziś o tym, że Marek Jurek zrzeka się legitymacji PiS, jak również wszystkich partyjnych funkcji, poinformował Jarosław Kaczyński.

Premier zaproponował, by rezygnacji Jurka - dotychczasowego wiceprezesa PiS - nie przyjmować na trwającej właśnie Radzie Politycznej Prawa i Sprawiedliwości. "Chcieliśmy namówić marszałka, by takich decyzji nie podejmował" - zapewnił Jarosław Kaczyński.

Jurek opuścił jednak obrady. Razem z nim wyszło sześciu posłów, m.in. Artur Zawisza, Marian Piłka, Dariusz Kłeczek i Małgorzata Bartyzel. W rozmowie z dziennikarzami Zawisza tłumaczył, że posłowie, którzy wyszli, chcą być w wielkim stronnictwie prawicy. "Chcemy być w PiS, ale chcemy być tam razem z najszlachetniejszym politykiem tej partii, Markiem Jurkiem" - tłumaczył.

Reklama

Posłowie, którzy wspólnie z Jurkiem wyszli z posiedzenia Rady Politycznej PiS, spotkali się w Sejmie. Trwają ich gorące rozmowy. Jak dodał Zawisza, do stołu zasiadło około dziesięciu posłów. "Jesteśmy w trakcie narad u marszałka i z marszałkiem, myślę, że wspólnie będziemy decydować o tym, co jest najlepsze dla
realizacji programu prawicy" - stwierdził.

Choć Zawisza zapewnił, że na razie ani on, ani jego koledzy nie zamierzają odejść z partii, to co innego zasugerował Dariusz Kłeczek. Podsumował, że decyzja o opuszczeniu obrad jest gestem symbolicznym, ale jego konsekwencją może być wystąpienie z Prawa i Sprawiedliwości.