Premier podkreślił, że Marek Jurek po odejściu z PiS-u nie powinien zakładać nowej partii, a właśnie wejść do LPR. "Stworzenie nowej partii to działanie destrukcyjne, a także trudne i z niewielkimi szansami na realizację" - argumentował.

Dodał, że Marek Jurek, jako ktoś, kto współpracuje z Giertychem, jest jego zastępcą i doradza mu, mógłby uczynić coś pożytecznego. Jednak nie tylko Jurek. "Sądzę także, że pan Artur Zawisza jest bliski Romanowi Giertychowi i tym innym młodym ludziom, którzy funkcjonują w Lidze Polskich Rodzin" - ocenił premier.

"Może nie będziemy się z tego bardzo cieszyć, ale byłoby to rozwiązanie racjonalne, które nie naruszyłoby podstaw funkcjonowania tego rządu" - mówi premier. I dodaje, że ci dwaj politycy mają podobne poglądy. Ale nie tylko. "Reprezentują podobny typ kultury" - powiedział.

Roman Giertych dziś zaproponował Jurkowi wejście do LPR.

Premier mówił też o ewentualnych wcześniejszych wyborach. "Będą wtedy, gdy dojdziemy do wniosku, że uruchomiony został mechanizm destrukcji zaplecza politycznego rządu i nie ma na co czekać, bo i tak nic nie da się zrobić. A my - tak jak kiedyś AWS - czekać na to aż będzie zupełnie źle, na pewno nie będziemy" - zapewnił premier.

Tymczasem, jak donosi "Gazeta Wyborcza", Marka Jurka poparły dwie kolejne posłanki PiS. Marzena Wróbel i Lucyna Wiśniewska odchodzą z PiS i wstępują do Prawicy RP. "Moi wyborcy oczekują ode mnie klarowności ideologicznej. A to jest to, czego z całym szacunkiem dla Prawa i Sprawiedliwości w tej partii zabrakło" - mówi Wiśniewska. Wróbel dodaje, że nie widzi już dla siebie miejsca w PiS.