Jak na razie pielęgniarki po cichu szykują się do reaktywowania miasteczka namiotowego w Warszawie. Ma ono pojawić się dokładnie w czasie, gdy w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu ustawy o podwyżkach w służbie zdrowia, czyli 19-21 sierpnia, i zmotywować parlamentarzystów do wprowadzenia korzystnych dla pielęgniarek zapisów.

Rządowy projekt ustawy przewiduje, że 30-proc. podwyżki, które służba zdrowia dostała w ubiegłym roku, obowiązywałyby także w przyszłym. Kolejny wzrost płac mógłby być w roku 2009.

Jednak ta propozycja ani pielęgniarek, ani lekarzy nie satysfakcjonuje. "Nie wpisano najważniejszej dla nas sprawy: że kwoty podwyżek będą podzielone w szpitalach proporcjonalnie między przedstawicieli poszczególnych grup zawodowych" - wyjaśnia Dorota Gardias, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych.

Z kolei lekarze całkowicie odrzucają projekt. "On nic nie wnosi. Powstał tylko po to, by rząd mógł podniecać się tym, że dał podwyżki" - twierdzi Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Jednak wiceminister zdrowia Bolesław Piecha przekonuje, że ustawa gwarantuje personelowi medycznemu kroczący wzrost płac. I przypomina, że podczas prac w parlamencie poszczególne zapisy ustawy mogą być jeszcze poprawione.



Krystyna Ciemniak ze związku pielęgniarek powątpiewa w zapewnienia wiceministra. W rozmowie z DZIENNIKIEM nie ukrywa, że siostry, by walczyć, podejmowały będą także inicjatywy polityczne.

Iwona Dudzik: Czemu to miasteczko bis ma służyć?

Krystyna Ciemniak*: Chodzi nam o to, żeby w czasie, gdy posłowie będą debatować o podwyżkach, znowu nie było tylko monologu wiceministra zdrowia Bolesława Piechy. Chcemy konkretnych deklaracji o podwyżkach. Ale jeśli znowu usłyszymy: Nie, bo nie, to uderzymy.

Jak uderzycie?

Właśnie miasteczkiem. Pokażemy, że się nie poddałyśmy i protestujemy do skutku.

Gdzie ustawicie namioty: pod kancelarią premiera czy pod Sejmem?

Nie mogę powiedzieć, żeby nam tej akcji nie utrudnili.

A jeśli ogłoszone zostaną wcześniejsze wybory?

Wiceprzewodnicząca Izby Pielęgniarek i Położnych też mnie o to pytała. I namawiała: bdquo;Krystyna, nie wygłupiaj się, musisz startować. Przecież nie tylko Jola Szczypińska będzie nas w Sejmie reprezentowała. Jednak decyzja o tym, czy mam jeszcze raz startować w wyborach, zapadnie na posiedzeniu władz naszego związku.

Jakieś partie już się uśmiechają do pani?

Tak, uśmiechają się trzy partie.

Które? SdPl, SLD i Partia Demokratyczna, bo jest pani kojarzona z lewicą?

Różne. Wiadomo, że zawsze jesteśmy łakomym kąskiem. W ostatnich wyborach poszłam z Demokratami, startowałam z trzeciego miejsca, ale partia nie przekroczyła progu wyborczego. Dziś bym się nie zgodziła na niższe miejsce niż drugie. A jeśli nie, to nie wykluczam, że założymy własną partię. Partię Pielęgniarek.

I to pani stanęłaby na jej czele?

Na pewno zaczęłabym ją organizować. Nasz związek działa w szesnastu regionach. Są struktury, więc można spróbować. Dla pielęgniarek byłoby to korzystne, bo teraz, gdy któraś z nas startuje z list innych partii, to jest już umoczona. Wszyscy jej to potem wypominają.

Nie byłoby rywalizacji o przywództwo w takiej partii między panią a przewodniczącą związku Dorotą Gardias?

Bez wątpienia naszym liderem jest Dorota Gardias. Drugim zaś jest przewodnicząca Izby Pielęgniarek i Położnych Elżbieta Buczkowska. To one pociągnęłyby resztę.

A jaki miałybyście program polityczny?

Ależ my już mamy program. Demokraci dali mi wolną rękę i pozwolili mi go umieścić na ulotce wyborczej: pielęgniarka powinna zarabiać nie mniej niż 3 tys. zł, należy uchwalić kartę praw pielęgniarki i położnej i walczyć o uznanie kwalifikacji polskiej pielęgniarki w UE.

Zdążycie założyć partię i przeprowadzić kampanię?

Jeśli wybory byłyby teraz, to nie. Ale jeśli będą w terminie, to zdążymy. W październiku mamy zjazd delegatów do rady okręgowej, wtedy byśmy zadecydowały. Albo koleżanki poprą mój pomysł założenia partii, albo powiedzą: Daj spokój, startujemy z partiami, które są.

Może z Partią Kobiet Manueli Gretkowskiej?

Jest jeszcze Kazia Szczuka z Partią Zielonych. Kto wie? Mamy dwa lata na zastanowienie.

A jak ocenia pani swoje szanse?

W moim województwie jest 7,5 tys. czynnych pielęgniarek i położnych. Do tego trzeba doliczyć ich rodziny. To jak pani myśli? Ja uważam, że mam mandat.

*Krystyna Ciemniak, członkini zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych