To byłoby przypieczętowanie rozpadu koalicji. W opinii byłych kompanów Leppera ta decyzja przyspieszy rozpad Samoobrony. Zarzekają się oni, że przy upokorzonym i osłabionym aferami wodzu zostanie maksymalnie 15 posłów.

Dziś Lepper ma do wyboru dwa rozwiązania. Albo trwać w układzie z PiS powtarzając, że koalicji formalnie nie ma, ale on nie wypowie umowy koalicyjnej. Albo jak najszybciej zerwać stosunki z partią Jarosława Kaczyńskiego. A potem czekać, czy buńczuczne zapowiedzi byłych działaczy Samoobrony - Ryszarda Czarneckiego, Alfreda Budnera, Tadeusza Dębickiego czy Sławomira Izdebskiego to rzeczywistość, czy ich marzenia.

Reklama

Budner przekonuje nas, że przy Lepperze zostanie maksymalnie 15 posłów. Wymienia nazwiska Janusza Maksymiuka, Krzysztofa Filipka, Genowefy Wiśniowskiej, Renaty Beger, Krzysztofa Sikory i Mateusza Piskorskiego. Słowa Budnera powtarza Dębicki. A Czarnecki przekonuje w rozmowie z DZIENNIKIEM: "Większość Samoobrony chce pozostania w koalicji".

Gdyby miały się sprawdzić ich zapowiedzi, nowy klub w Sejmie liczyłby ponad 30 osób. A rząd Jarosława Kaczyńskiego miałby niemal pewność zachowania większości.

Kiedy może powstać klub nowej Samoobrony? "W okolicach pierwszego powakacyjnego posiedzenia Sejmu" - twierdzi Czarnecki. Budner zapewnia, że de facto on już istnieje. "Niektórzy nawet nie muszą wychodzić, bo wiemy jakie są ich intencje i że zawsze poprą ten rząd" - mówi DZIENNIKOWI. Dębicki wymienia jeszcze inną datę. "Klub może powstać dopiero po pierwszym posiedzeniu Sejmu, gdy stanie się jasne, kto z Samoobrony zostaje przy Lepperze, a kto chce realizować program tego rządu" - twierdzi.

Reklama

Liderzy Samoobrony nie obawiają się wielkiego rozłamu w partii. Twierdzą, że odejdzie najwyżej 2-3 posłów. Nieoficjalnie jednak przyznają, że Czarnecki i Budner nieustannie prowadzą rozmowy i namawiają parlamentarzystów.

"Tylko że nominacja dla Wojciecha Mojzesowicza jeszcze bardziej nas scaliła" - zapewnia członek ścisłych władz partii. Opowiada, że gdy Lepper dowiedział się o tym, jak wyglądała uroczystość w Pałacu Prezydenckim, wpadł w śmiech. Nasz rozmówca o Izdebskim i Budnerze mówi pogardliwie "menażeria".

Ale w rzeczywistości Mojzesowicz w Ministerstwie Rolnictwa bardzo ich boli. Bo nikt lepiej od niego nie wie, komu można ufać, a kto jest z Samoobrony, którą Budner nazywa "zesbekizowaną przez Maksymiuka". Mojzesowicz już wykorzystuje tę wiedzę. Z grona stałych doradców społecznych ministra rolnictwa pozbył się ludzi Leppera, których zastąpili m.in. Dębicki i Budner.

Reklama

W resorcie jest już gotowa lista osób, które w najbliższym czasie będą musiały szukać sobie nowej pracy. Wczoraj zostały zwolnione dwie z trzech sekretarek zatrudnionych w gabinecie ministra. "Widział je pan kiedyś? Krótka spódniczka nie zakrywała braku kompetencji" - mówi nam osoba z kręgów rządowych. I dodaje, że w kancelarii premiera furorę robi dowcip, jak można jeszcze mocniej uderzyć w Samoobronę. Powołać Anetę Krawczyk na ministra pracy - śmieje się.

Oczywiście to nie Krawczyk jest przygotowana do objęcia stanowiska, jakie miałaby zwolnić Anna Kalata. Nieoficjalnie mówi się o tym, że to Joanna Kluzik-Rostkowska byłaby jej następczynią. Ale w PiS niemal nikt nie wierzy, że w poniedziałek premier będzie musiał przerwać swój urlop i podpisać wnioski o dymisje ministrów z Samoobrony. Jeszcze mniejsza jest wiara w to, że decyzję o odwołaniu swoich ministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu podejmie LPR.

"To jest raczej pluszowy LiS, bo realnie go nie ma": - uważa Czarnecki. To chyba jedyna sprawa, w której zgadzają się z nim czołowi politycy Samoobrony. "Dochodzą nas sprzeczne informacje, np. o tym, że LPR nie chce jednak komisji ds. CBA" - mówi Piskorski. Co prawda Roman Giertych dzwonił we wtorek i uspokajał Leppera o swojej lojalności, coraz mniej osób wierzy jednak we wspólny start w wyborach.

"Może i lepiej, bo by nas ciągnęli w dół" - mówi czołowy polityk Samoobrony. Argumentuje, że w zamówionych sondażach jego partia bez Giertycha może liczyć na "twarde 8 procent". "To komuszy elektorat, który nie ma gdzie pójść" - zapewnia nasz rozmówca. "Dlatego też Lepper nie pozbędzie się Maksymiuka i innych ludzi ze służb" - puentuje Budner.