Adam Bielan z PiS mówił w Radiu ZET, że "ta katastrofa jest wynikiem mnóstwa czynników, o wszystkim jeszcze pewnie nie wiemy, bo nie mamy wciąż niestety pełnej wiedzy na temat tego, co się wydarzyło i oczywiste jest że gdyby któryś z czynników nie zaistniał, to pewnie do katastrofy by nie doszło". Tak tłumaczył słowa Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która dzień wcześniej w TVN24 stwierdziła: "Gdyby były samoloty i zgoda co do wspólnej wizyty z premierem Tuskiem, to by nie było katastrofy".
Wypowiedź Bielana sprowokowała do reakcji rzecznika rządu. "Trochę mnie dziwi, że dla pana Bielana takie stwierdzenia pani Kluzik są oczywiste, bo ja się spodziewałem raczej głosów oburzenia po takim ataku i po takim postawieniu sprawy, tak jak głosy oburzenia spotkały posła Palikota, który przecież niczego innego nie zrobił, tylko postawił pytania" - mówił Paweł Graś.
Według rzecznika była szefowa sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego wysnuła podobną teorię do tej przedstawionej przez kontrowersyjnego posła PO - gdyby lot nie odbył się z półgodzinnym opóźnieniem, to być może nie doszłoby do katastrofy. "Za to pytanie spadły na niego gromy. Natomiast pan, jak rozumiem, panią Kluzik-Rostkowską rozgrzesza i pani Kluzik może postawić dowolną teorię tylko dlatego, że jest z PiS, a nie z Platformy" - dodał Paweł Graś.