Tomasz Lis był gościem porannego programu Jacka Żakowskiego w TOK FM. Wraz z innymi zaproszonymi dziennikarzami komentował ostatnie wydarzenia.
"Pod krzyżem jest sekta oszołomów wspierana przez byłego premiera oraz niedoszłego prezydenta" - mówił zdegustowany redaktor naczelny tygodnika "Wprost". Dodał, że jest dla niego oczywiste, że to gra polityczna. Podkreślił też, że w awanturze o krzyż autorytet traci Kościół, który "konsekwentną robotą zapracował na to".
Lis wysunął przypuszczenie, że dla ludzi nazywających siebie obrońcami krzyża, kolejne propozycje upamiętnienia ofiar katastrofy ciągle będą niewystarczające.
"Za chwilę pomnik będzie pod pałacem, a potem w każdym mieście i każde rondo powinno nosić imię wiadomo kogo" - ironizował Tomasz Lis. Dodał, że dla połowy Polaków "Wawel to już było o siedem mostów za daleko".