Kluzik-Rostkowska stwierdziła, że informacja, jakoby z częścią liberalnych polityków PiS zakładała nowe ugrupowanie, jest dla niej zaskakująca. Zapewniła, że widzi dla siebie miejsce w PiS i chciałaby się zajmować swoją ulubioną dziedziną - polityką rodzinną.
Posłanka PiS przyznała, że nie pracuje przy kampanii samorządowej. "Między Bogiem a prawdą, ja na samorządach mało się znam" - przekonywała i argumentowała, że przygotowanie partii do wyborów samorządowych to zupełnie inna sprawa niż kampania prezydencka.
Powtórzyła, że była przekonana o tym, iż kampanię Jarosława Kaczyńskiego prowadziła w sposób właściwy. "Teraz czekam na to, co będzie się działo dalej. Jestem otwarta na pytanie, czy retoryka łagodniejsza czy ostrzejsza jest lepsza. (...) Ja myślę, że miałam rację. Retoryka spokoju i porozumienia była mi zawsze bliska" - dodała.
Joanna Kluzik-Rostkowska odniosła się także do zamieszani wokół Elżbiety Radziszewskiej, rządowej pełnomocnik do spraw równouprawnienia, która broniła katolickiej szkoły za to, że nie zatrudniła lesbijki. "Jestem przerażona" - skomentowała. Przyznała, że początkowo wierzyła w minister Radziszewską, ale teraz jest gotowa głosować za jej odwołaniem. "Ona nie tylko nie pomaga, ale wręcz przeszkadza" - podsumowała Kluzik-Rostkowska.