Podczas konferencji prasowej w Sejmie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zaprezentował przygotowane przez posłów PiS projekty, które zostały już złożone w Sejmie i do tej pory nie trafiły pod obrady. W formie prezentu, zapakowane w paczkę z czerwoną kokardą, trafiły we wtorek do marszałka.
"W różnych szufladach leżą 64 projekty ustaw klubu parlamentarnego PiS. 41 leży w zamrażarce w komisjach lub podkomisjach. Chcemy poważnie rozmawiać o Polsce. Przedstawiamy poważne konkretne propozycje" - podkreślił Błaszczak.
Jak dodał, marszałek Sejmu może uruchomić prace nad tymi projektami. "Zwracamy się do marszałka, żeby nie czekał, żeby te projekty zostały uchwalone" - apelował.
Wśród ustaw, o przyjęcie których zabiega PiS, są m.in. projekty pozwalające na otwarcie zawodów prawniczych, na konfiskatę majątku przestępców, przewidujące likwidację gabinetów politycznych w ministerstwach i w samorządzie, wprowadzające 49-procentowe ulgi na przejazdy dla studentów czy zakładające wprowadzenie podatku bankowego zamiast podwyżki VAT. PiS chce też, aby Sejm zajął się m.in. projektem ustawy o Funduszu Pomocy Ofiarom Katastrof.
Błaszczak we wtorek skrytykował premiera Donalda Tuska, który zapowiedział, że chce więcej czasu spędzać w swoim gabinecie sejmowym, aby pilnować losu rządowych ustaw. "Dla nas to kolejna odsłona spektaklu politycznego, kolejny sposób, żeby odwieść uwagę opinii publicznej od katastrofalnego stanu finansów publicznych" - ocenił.
"Zamiast urządzać spektakle polityczne można uchwalać projekty, które są dobre dla Polski, które czekają i z powodów czysto politycznych zostały zamknięte w zamrażarce" - dodał szef klubu PiS.
Premier Donald Tusk mówił w poniedziałek, że jego urzędowanie w Sejmie związane jest z tym, że rząd chce przeprowadzić kilka ważnych ustaw uwzględniających dyscyplinę finansową.
"To, nie ukrywajmy - szczególnie że mamy wybory samorządowe, a za rok wybory parlamentarne - dla posłów nie jest łatwe zadanie. Naturą polityka w czasie wyborów jest raczej demonstrować gotowość do wydawania, więc wolę być na miejscu i tłumaczyć, jak będzie trzeba dyscyplinować, siedzieć razem z posłami w tym miejscu, kiedy będzie moment podejmowania decyzji" - mówił premier.