Palikot przedstawił w czwartek na konferencji prasowej w Lublinie projekt uchwały sejmowej w tej sprawie. Przewiduje on, że komisja badałaby czy dochodziło do bezprawnej kontroli operacyjnej dziennikarzy, a także legalność tych działań w stosunku do obowiązujących procedur oraz zakres odpowiedzialności osób, które podejmowały decyzję o inwigilowaniu.
O poparcie tego projektu Palikot chce poprosić posłów SLD: Grzegorza Napieralskiego, Ryszarda Kalisza i Bartosza Arłukowicza oraz Andrzeja Celińskiego (niezrz.), Marka Borowskiego (SdPl), a także posłów PO i PSL, "a nawet takich ludzi PiS-u, jak Paweł Poncyliusz czy Joanna Kluzik-Rostkowska".
Palikot chciałby, aby posłowie wystąpili wspólnie z wnioskiem o powołanie takiej komisji. "W tej sprawie byłoby bardzo cenne, gdyby to miało charakter ponadpartyjny" - powiedział.
Poseł zapowiedział, że jeśli w ciągu najbliższych kilku dni "nie zostaną podjęte w tej sprawie działania przez szefów klubów parlamentarnych lub przez Prezydium Sejmu", to sam będzie wśród posłów zbierać podpisy poparcia pod tym projektem.
Według "Gazety Wyborczej" 10 dziennikarzy było w latach 2005-2007 rozpracowywanych przez służby. Gazeta podała, że kontrolą operacyjną objęto telefony 10 dziennikarzy z siedmiu mediów. Ma to wynikać z akt śledztwa w sprawie domniemanych nielegalnych podsłuchów za rządów PiS.
Zdaniem "GW" służby sięgały do operatorów po bilingi i logowania telefonów, by ustalić źródła informacji dziennikarzy krytykujących ówczesne władze. Byli szefowie ABW i CBA zaprzeczyli tym doniesieniom.
Według Palikota sprawa inwigilacji dziennikarzy powinna być dogłębnie zbadana, gdyż dotyczy jednego z najważniejszych fundamentów demokracji - niezależności mediów. "Jeśli jakieś komisje sejmowe mają sens, to właśnie w takim przypadku" - ocenił poseł.
Palikot uważa, że podsłuchiwanie dziennikarzy byłoby zrozumiałe, gdyby było "odpryskiem" jakiegoś większego śledztwa w poważnej sprawie karnej, ale wtedy opinia publiczna powinna być poinformowana, o jakie śledztwo chodzi.
"Kiedy nie wiemy, czego dotyczyła ta sprawa, to mamy prawo podejrzewać, patrząc też na listę tych dziennikarzy, że sprawa ma kontekst polityczny, więc dotyczyła raczej pewnej próby zastraszenia tzw. dziennikarzy śledczych, stawiających trudne pytania i nie bojących się władzy" - powiedział Palikot.
Jak dodał, żadna władza polityczna nie powinna mieć prawa naruszać "fundamentu czwartej władzy", czyli niezależności mediów.
Palikot wezwał też premiera Donalda Tuska do podjęcia działań w celu wyjaśnienia tej sprawy. "On dzierżąc władzę i nadzorując pracę służb specjalnych(...) przechodzi prawdziwy test tego, czy jest to władza obywatelska (...) i jest w stanie doprowadzić do wyjaśnienia tej historii ze wszystkimi skutkami" - powiedział.