W wtorek starszy mężczyzna zaatakował łódzkie biuro PiS. Śmiertelnie postrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego; ciężko ranił Pawła Kowalskiego, szefa biura posła Jarosława Jagiełły. Policja zatrzymała napastnika.
"To normalny element społeczeństwa, że są ludzie niezdrowi, nie mamy mechanizmów, żeby ich wyeliminować, zanim uczynią komuś krzywdę, róbmy wszystko, żeby te mechanizmy wypracować, a nie starajmy się na bazie tego trupa robić polityki, bo to jest obrzydliwe" - powiedział PAP Żelichowski.
Zwrócił uwagę, że państwo nie jest w stanie, zanim dojdzie do jakiegoś aktu przemocy, wyseparować ze społeczeństwa ludzi za niego odpowiedzialnych.
"I dochodzi do różnych nieprzewidzianych morderstw, tak było w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, we Francji, tak jest i u nas" - ocenił.
Jego zdaniem, jeżeli ktoś wychodzi uzbrojony w nóż, pistolet i strzela do ludzi to znaczy, że nie jest normalny, bo normalny człowiek, by czegoś takiego nie zrobił. Według niego społeczeństwo powinno mieć mechanizm odseparowywania takich osób, zanim ich choroba będzie kosztowała kogoś życie.
Żelichowski uznał też, że twierdzenia szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że w Łodzi zabito osobę tylko z pobudek politycznych są niestosowne. "Tego nie można mówić, nie można na bazie tego budować jakiejś swojej pozycji politycznej" - powiedział polityk PSL.