"Nie dawało się z nim rozmawiać na tematy polityczne. Unikaliśmy tego, bo od razu się zapalał" - mówi "Rzeczpospolitej" jeden z częstochowskich taksówkarzy. Jego koledzy dodają, że najchętniej słuchał rozgłośni ojca Rydzyka. "PiS nienawidził od zawsze i głośno o tym mówił" - twierdzą taksówkarze.
Tymczasem ani prokuratura, ani policja nie miały wcześniej do czynienia z szaleńcem. Nie brał udziału w żadnych manifestacjach, ani innych działaniach partii politycznych. W sierpniu zabójca zrezygnował z pracy i zaczął podróżować po Polsce. Według informacji "Rzeczpospolitej", od kilku dni kręcił się koło biura poselskiego PiS i dopytywał o wizytę Jarosława Kaczyńskiego.