"Przyszło mi dziś pożegnać członka mojej partii, który zginął w szczególnych okolicznościach. Zginął z rąk mordercy, ale zginął także, można rzec, za mnie. Zginął, bo nienawiść, która opanowała człowieka, który stał się mordercą, skierowana została przeciwko jednej z formacji politycznych, przeciwko jej prezesowi" - mówił Jarosław Kaczyński podczas mszy żałobnej za Marka Rosiaka.

Reklama

Szef Prawa i Sprawiedliwości podkreślał, że jest winien zabitemu działaczowi PiS szczególną wdzięczność. "Jego śmierć być może była ceną mojego życia, bym mógł dalej czynić to co uważam, że czynić powinienem" - podkreślał były premier i zaraz dodał, że jego celem jest działanie na rzecz interesu Polski.

Kaczyński powtórzył też frazę o "socjotechnice nienawiści", choć sam zaznaczył, że kościół to nie jest miejsce na polityczne przemówienia.

"Socjotechnika nienawiści zaczęła być stosowana jako socjotechnika władzy. Jedyne o co można prosić, to o to, by ten system został odrzucony" - apelował szef PiS.

Prezes partii wzywał do wyciągnięcia wniosków po morderstwie w Łodzi: "Musimy w naszym życiu narodowym z czymś skończyć. Śmierć człowieka jest końcem całego świata. Ale jeśli ma być w tej śmierci jakiś sens głębszy, musimy z niej wyciągnąć wnioski".