Na wniosek pełnomocnika lidera PiS sąd postanowił wezwać: b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego, b. wicepremiera Ludwika Dorna, b. szefa ABW Bohdana Święczkowskiego, prokuratorów Jerzego Engelkinga, Grzegorza Ocieczka, Krzysztofa Sieraka i Tomasza Janeczka.

Reklama

Na wniosek prawnika Giertycha (który sam dziś jest adwokatem) sąd wezwał b. premiera Kazimierza Marcinkiewicza, b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, b. wicepremiera Andrzeja Leppera, b. szefa klubu LPR Wojciecha Wierzejskiego, a także krakowskich prokuratorów Marka Wełnę i Wojciecha Miłoszewskiego (ten ostatni zapoznawał J. Kaczyńskiego - wówczas posła i członka Rady Bezpieczeństwa Narodowego - z aktami śledztwa w sprawie mafii paliwowej).

Powodem procesu są wypowiedzi Giertycha ze stycznia tego roku, gdy mówił, że jednym z powodów, dla których wyszedł z koalicyjnego rządu PiS-Samoobrona-LPR było, że Kaczyński "zbierał haki" na konkurencyjnych polityków. Miał - według Giertycha - m.in. na głos zastanawiać się, jak zareaguje Grzegorz Schetyna, gdyby aresztować jego żonę. Według Giertycha, forma zbierania "haków" na Donalda Tuska "była obrzydliwa", a dane te dotyczyły spraw "bardzo odległych, z przeszłości". Według niego, wszyscy politycy PO mieli założone teczki przez PiS.

"To są kłamstwa, nie mające faktycznych przesłanek" - replikował wtedy Kaczyński. "Nie było żadnych teczek, nie było żadnych akcji ad personam wobec kogokolwiek" - zapewniał szef PiS, zapowiadając pozew wobec Giertycha. Także wtedy Giertych zapowiedział, że pozwie Kaczyńskiego za zarzut kłamstwa. "Domagam się przeprosin za jego skandaliczną i bezczelną wypowiedź, jakobym kłamał" - powiedział Giertych i zapowiadał, że będzie to "sąd nad PiS-em".

W efekcie sąd prowadzi dwa oddzielne procesy w całej sprawie - jeden z pozwu Giertycha (odroczony do grudnia) i drugi - w którym to Giertych jest pozwany przez Kaczyńskiego. W obu sprawach powodowie domagają się od swych adwersarzy publikacji przeprosin w mediach - koszt takich przeprosin może wynieść kilkaset tysięcy złotych.

We wtorek prowadzący ten drugi proces sędzia Tomasz Gal zdecydował, że na styczeń wezwani zostaną świadkowie, o których wnosi Jarosław Kaczyński. Świadkowie Giertycha będą wzywani w kolejnych terminach. Sąd zapoznał się też z dostarczonymi przez stacje telewizyjne wypowiedziami Giertycha, Kaczyńskiego, a także innych polityków, w całej sprawie.

Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że jego słowa były prawdziwe albo wykazać, że jego działanie nie było bezprawne, bo działał w interesie publicznym.