„Z okazji 11 listopada powinniśmy zastanowić się, jak się porozumieć w podstawowych sprawach, jak nie przegrywać czasu i konkurencji, jak dążyć do wyrównania poziomu rozwoju. Trzeba dbać o regionalne sprawy inaczej – przez większą mądrość i zaangażowanie” – mówił w rozmowie z agencją PAP Lech Wałęsa. Jego zdaniem tylko przez działanie w porozumieniu uda się nadrobić zaległości w rozwoju Polski.

Reklama

„Powinniśmy wywieszać flagi, ale nie w taki stary sposób nacjonalistyczny, nie w koncepcji konfrontacji, bo to było kiedyś w systemie, w którym państwa oddzielały szlabany graniczne” – podkreśla były prezydent. „Kiedyś patriotą był ten, kto dbał tylko o swoją wioskę, potem o państwo, a teraz – o Europę. Jutro będziemy patriotami Ziemi, przyrody. Kiedyś hasło: bić Niemca, bić Sowieta, to był patriotyzm. Dziś kochać Niemca, kochać Rosjanina – to jest patriotyzm” – mówi.

Według niego, zniknęły niegdysiejsze zagrożenia dla Polski – szczególnie militarne. NATO również nie odgrywa takiej roli jak kiedyś – obecnie służy raczej niedopuszczeniu do konfrontacji z innymi siłami spoza Sojuszu. Trzeba więc przeorientować się na ochronę przed nieszczęściami losowymi, takimi jak wypadki czy awarie.

Wałęsa podkreśla, że w Europie powstaje jedno państwo – i w tę stronę będzie ewoluował nasz patriotyzm. „Możemy kochać nasze miejsce urodzenia, nasze groby – wszystko fajnie – ale musimy też pamiętać, że jesteśmy w układzie państwo-Europa” – twierdzi. W takim państwie nie będzie miało znaczenia, jakiej narodowości jest prezydent. „Nie ma absolutnej suwerenności” – podkreślił były prezydent. „Gdybyśmy chcieli takiej suwerenności, musielibyśmy znieść przykładowo wszystkie znaki drogowe, bo to przecież nas ogranicza”.