"Zachowuję się jak żona alkoholika, bo byłam lojalna wobec Kaczyńskiego? Powinnam się na niego rzucić i go zagryźć?" - pyta w rozmowie z "Przekrojem" wyrzucona z PiS posłanka. Stwierdza, że wyrzucono ją, bo nie zgadzała się na wszystko, co działo się w PiS.
Jakubiak relacjonuje, jak wyglądało wrześniowe zawieszenie jej w prawach członka partii i spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. "To była absurdalna sytuacja, pojechałam do niego, a on jak gdyby nigdy nic pyta, czy napiję się kawy" - mówi. "Odpowiedziałam: Jarek za drzwiami jest 30 kamer i 50 dziennikarzy, co ja mam im powiedzieć?" - na to pytanie posłanka miała usłyszeć: "Jesteś twarda, ty to przetrwasz, ale inni będą się teraz bać".
Była bliska współpracowniczka Lecha Kaczyńskiego opowiada, że w wieczór wyborczy chciała zorganizować wielkie show. Gdyby szef PiS wygrał, byłoby to po prostu święto. Jeśli zaś nie - mógłby to być, jej zdaniem, początek kampanii parlamentarnej. "Takie coś musi kosztować i tu był pierwszy zgrzyt, zostałam za to potwornie zaatakowana przez ziobrystów" - mówi w rozmowie z "Przekrojem".
Zdaniem Jakubiak, problem ze Zbigniewem Ziobro i częścią tzw. zakonu PC polegał na ich obawie, że ktoś im "ukradnie partię". Dlatego dzień przed wyborami "ludzie Brudzińskiego" zajęli miejsca przy szefie PiS. "Trzeba go było nie zostawiać tym ludziom. Zaczęli mu wkładać do głowy różne głupoty" - przekonuje Jakubiak. Ona zaś, podobnie jak Joanna Kluzik-Rostkowska, pojechały na wakacje. I to był ich błąd.
Jakubiak ucina też spekulacje na temat jej ewentualnego wejścia do Platformy Obywatelskiej. "Nie wyobrażam sobie tego, że wystartuję z list PO. Nie sądzę bym dostała taką propozycję" - kończy.